Nagie kości to jedna z tych (nielicznych na szczęście) pozycji, o których po przeczytaniu nie potrafię powiedzieć nic. Nie wywołała we mnie żadnych emocji. Ani pozytywnych ani negatywnych. Nic. Zero. Niente. Odłożyłam ją na półkę wczoraj, a już dziś nie pamiętam, o czym była. Sięgnęłam po nią w bibliotece głównie dla zapisu na okładce który mówił, że autorka współtworzyła scenariusz do serialu Kości. Z serialu obejrzałam tylko kilka odcinków, ot jak mi się pilot akurat na tym kanale zawiesił. Ani serial, ani gra aktorska nie rzuciły mnie na kolana, ale byłam zwyczajnie ciekawa jak scenarzystka sprawdziła się w roli autorki. Po przeczytaniu książki przestałam się dziwić temu, że serial jakoś mnie nie zainteresował. Czytaj dalej »