Po tę książkę sięgnęłam z bardzo osobistych pobudek. Moja własna osobista matka będąc ze mną w ciąży była wychowawczynią Kota, a później uczyła go matematyki. No i niemal pół życia mieszkałam w okolicy gdzie grasował osławiony wampir z Krakowa. Babcia, prowadząc mnie na niedzielną mszę do Sercanek czasami wspominała ze zgrozą w głosie, jak to modlącą się w przedsionku starszą kobietę Kot potraktował nożem w plecy. Mama też nie raz i nie dwa wspominała tego człowieka, bo ciągle nie mogło się jej pomieścić w głowie, jak taki układny, choć momentami dziwny chłopak mógł okazać się seryjnym mordercą. Czytaj dalej »