Skończyłam czytać Wilcze dziedzictwo. Siedzę i myślę. Wiem, to proces potępiany, ale darujcie, lubię myśleć. Siedzę więc tak sobie i zastanawiam się co mnie podkusiło do zakupu tej książki mimo wyraźnego sygnału ostrzegawczego widocznego na okładce. I nie, nie chodzi o rogi jak u jaka trzymające się hełmu chyba na gluganie. Spójrzcie na dłoń tej oto nadobnej bohaterki – widzicie?! Jeśli jeszcze nie – podpowiem: PAZNOKIETKI! zadbane, potraktowane pilniczkiem i najwyraźniej świeżo wylakierowane na czarno jak na porządną “gotkę” przystało! Mamusiu… Czytaj dalej »