W Baltimore umiera pisarz i poeta Poe. Umiera tak jak pisał. W niewyjaśnionych okolicznościach, które można interpretować na przynajmniej kilka sposobów. Ta śmierć daje okazje do licznych spekulacji i rozważań, bądź to wynoszących autora na piedestał, bądź też (znacznie częściej), nurzających go w szambie. Wszak pisał dziwnie, nie miał głowy do interesów, uganiał się za spódniczkami i podobno o zgrozo upijał się w drobny maczek. No i jeszcze ten sposób umierania. Kto to widział, żeby porządny biały obywatel biegał po ulicy w stanie przypominającym delirium w dodatku odziany najwyraźniej w nieswoje odzienie i wrzeszczał? Czytaj dalej »