Scjentologia jest tematem dość problematycznym. Nie tylko ze względu na nie do końca określony status sekty/religii, które są same w sobie tematem trudnym (niezależnie od nazwy), ale również dlatego że piszący o Hubbardzie i scjentologii byli często doprowadzani do ruiny psychicznej i finansowej.
Autor zaczyna od biografii Rona Hubbarda, co samo w sobie było zadaniem karkołomnym – oficjalna wersja nie zgadza się z faktami, a niektóre z faktów są znane tylko w kręgach scjentologów, którzy nie są chętni do dzielenia się nimi. Na dodatek jest to historia godna fantastyki – od pisarza pulpowych historii s-f do założyciela i proroka religii. Początki scjentologii to z kolei materiał na powieść awanturniczą – zdelegalizowana sekta, która nie mogła znaleźć schronienia w żadnym państwie przeniosła się na statki i błąkała się po morzach przez 10 lat. Niestety nie jest to powieść o pozytywnych bohaterach walczących z piratami i handlarzami niewolników, tylko historia pełna wymuszeń, zastraszeń, skandali i łamania praw człowieka.
Po powrocie na ląd autor prowadzi nas przez ciąg dalszy historii, aż do czasów współczesnych. A wszystko to poprzetykane jest malwersacjami, skandalami, historiami ludzi, którzy odeszli od scjentologii lub zostali z niej wyrzuceni i opowieściami o tych, którzy byli przez nią zwalczani.
Autor zachowuje obiektywizm, podkreśla wątpliwości, dołącza neutralne głosy religioznawców i między fakty wplata wywiady, dzięki czemu książkę czyta się szybko i wartko, mimo tematyki. Co prawda czasem zostajemy zarzuceni ilością szczegółów, które dobrze ilustrują pewne zjawiska, ale bez których można by się było obyć (o życiu Toma Cruisa dowiedziałam się zdecydowanie więcej niż kiedykolwiek chciałam się dowiedzieć). Bardzo dużo treści jest też poświęcone związkom z Hollywood, które są co prawda częścią programu scjentologii, ale były to też najbardziej rozbudowane i męczące fragmenty.
Nie dowiemy się za to prawie niczego o tym w co wierzą scjentolodzy; autor podkreśla, że mieszanka absurdalnych tez, prawdziwych obserwacji, mijania się z prawdą i hermetyczność całości czynią ją niezrozumiałą dla osób spoza kręgu wtajemniczenia. Wright i jego rozmówcy przekazują czytelnikowi co prawda trochę strzępków informacji, ale nie wykracza to za bardzo poza wiedzę z Wikipedii. Trochę szkoda, z jednej strony liczyłam na więcej wiadomości na ten temat, z drugiej pisząc historię chrześcijaństwa raczej nie załączałoby się szczegółowego streszczenia Biblii.
Zdecydowanie nie jest to lekka lektura na wieczór, a treść momentami ociera się o survival horror, ale mimo wszystko Pułapki wiary czyta się dobrze i jest to dobry przykład solidnego dziennikarstwa śledczego. Polecam.