Autorkę poznałam dawno, dawno temu, za sprawą straszliwie zaczytanego egzemplarza “Dżolly i ska”, który moja Matka, umordowana nudzeniem o nową książeczkę wyciągnęła gdzieś z czeluści biblioteczki i wręczyła marudnej sześciolatce. Przeczytałam i przepadłam. Na wiele lat Dżolly i stała się moją ukochaną książką o zwierzakach i to na niej uczyłam się jak na te zwierzaki patrzeć. Antonina Żabińska ma wielki dar do pisania. Umie wygładzić kanty rzeczywistości tak, że najboleśniejsza, najbardziej brutalna prawda w jej opisie wydaje się nabierać nierzeczywistych kształtów, a przez to traci swoją okrutną wyrazistość. Dzięki temu, jej opowieść o strasznych czasach okupacji niemieckiej w Warszawie nie stała się jeszcze jedną powieścią autobiograficzną człowieka który przeżył piekło wojennej egzystencji. Stała się hymnem pochwalnym na cześć życia, przyjaźni, prawości.
Antonina Żabińska miała również inny niezwykły dar. Umiała obłaskawiać zwierzęta, można wręcz powiedzieć, że nadawała z nimi na tych samych falach. Wyciszała ich lęk, strach – wszystko to co sprawia, że zwierzak szczerzy kły. Ten dar przydał się jej niezwykle w czasie, gdy po ulicach chodziły bestie w ludzkiej skórze. Ale nie czarujemy się, choć autorka tak lekko i łatwo pisze o wydarzeniach dramatycznych -żadne z nich lekkie i łatwe do przeżycia nie było. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić ile zaradności, odwagi, hartu ducha wymagało w tamtych czasach chronienie ludzi i tych nielicznych zwierząt które żyły obok ludzi. Słyszałam głosy, że to niepoważne, mieszać historię ukrywania Żydów z historią hodowania piżmowca czy jamniczki. Nie zgadzam się z tą opinią. Wojna to trauma niespotykana dla ludzi. Ale też trauma dla towarzyszących im zwierząt. Dopiero książka Żabińskiej uświadomiła mi z całą ostrością, że wojna jest kataklizmem w którym cierpi cały świat – ludzie, zwierzęta i przyroda. I, że człowieczeństwo wymaga również, by nie zapominać o braciach mniejszych. I… że się da.
Niezwykła książka. Pod warunkiem, że zajrzy się pod słowa i odnajdzie to drugie i trzecie dno.