Funkcjonariusz policji dostaje nagle amerykańskiego partnera. Niby nic szczególnego gdyby nie to, że akcja dzieje się w Polsce a rzeczony policjant jest leniwy, niezbyt ambitny i od lat nie dostał awansu. Ma też parę cech dzięki którym jest dość nietypowy, zaczynając od pasji do elektronicznych zabawek i nieprzeciętnych umiejętnościach bojowych, a kończąc na….aaa sami się przekonajcie na czym.
Amerykański partner (jak się można domyślić) nie jest zwykłym gliną, poza tym, że mówi po polsku to przyjechał tu polować na…pomioty Cthulthu, a że stwory zamieszkują ciała słabych i ciągną do miejsc kultu to bohaterowie robią sobie wycieczkę po kraju do miejsc pielgrzymkowych. Trafiają między innymi do Torunia i Wadowic. A między jednym polowaniem a drugim, mają problemy z mafią i skorumpowaną prokuraturą.
Książka fantastyczno-sensacyjna ze sporą ilością walk i strzelanin, którą szybko się czyta i równie szybko zapomina – mniej więcej tak jak ogląda się filmy z Seagalem. Jest parę perełek, jest parę irytujących fragmentów (np. opinie bohaterów na temat współczesnych zachowań i trendów, które brzmią raczej jak poglądy autora lub łopatologiczne wytłumaczenie tytułu książki), ale pomysł wykorzystania Cthulthu i morderczych kółek różańcowych jest na tyle świeży i ciekawy, że książkę mimo podobieństwa do filmów „kopanych” da się przeczytać.
Taki sobie przeciętniak
Year: 2012
Ilona Andrews – Na krawędzi (dwugłos)
Kategorie: Urban fantasyby Atisha
Kolejna książka duetu (tak, tak) autorów, ukrywających się pod żeńskim pseudonimem Ich poprzednie dzieło, trylogia „Magia parzy, magia kąsa, magia uderza”) wywołała we mnie dość mieszane uczucia. Że jednak przeważyły uczucia pozytywne, zdecydowałam się szarpnąć na kolejną książkę „Ilony”.
No cóż, kilka rzeczy na pewno stwierdzić można. Po pierwsze, warsztat pisarski autorów wyraźnie się rozwinął. Nie popełniają już tak rażących błędów konstrukcyjnych, po drugie, najwyraźniej przeczytali przynajmniej kilka z amerykańskich bestsellerów dla nastolatek. W efekcie powstała książka, która w zamyśle miała być dla wszystkich. A jak coś jest dla wszystkich to sami wiemy dla kogo jest. Czytaj dalej »
Drew Karpyshyn – Mass Effect Odwet
Kategorie: Science fictionCzłowiek Iluzja po zdobyciu technologii obcych postanowił powtórzyć ich eksperyment. To, że jest to eksperyment na żywym człowieku, a on jest przywódcą organizacji mającej chronić ludzi niezbyt mu przeszkadzało. Na dodatek ma idealnego kandydata do roli świnki morskiej – Paula Graysona, który wkurzył go solidnie i wymykał się od dłuższego czasu (znaczy od czasu poprzedniego tomu). Czytaj dalej »
Sarah Waters – Ktoś we mnie
Kategorie: ThrillerHm… Książka w stylu starego dobrego Edgara Alana Poe. Coś się dzieje, ale nikt tak naprawdę nie wie co. Czytelnik obserwujący rozwój wypadków zostaje wciągnięty w wir wydarzeń które teoretycznie da się wytłumaczyć bez odwoływania się do mocy nadprzyrodzonych, ale które tak naprawdę wytłumaczyć jest bardzo trudno. Możemy się tylko zastanawiać, czy rzeczywiście oglądamy jakiś zbiorowy obłęd doprowadzający do kolejnych śmierci, czy też naprawdę w starym podupadającym domu zagnieździła się złośliwa siła. A jeśli po opuszczonych pokojach rzeczywiście grasuje “coś” – to co doprowadziło do jej pojawienia się? Cierpienie i tęsknota matki? Dojrzewanie pokojówki? Bezradność i rozpacz syna? Gorycz i poczucie beznadziei córki? A może nieuświadomione pożądanie domu i posiadłości jakie opanowało doktora rodziny? Odpowiedzi nie dostaniemy.
Książka napisana bardzo dobrze. Postacie żywe, interesujące, intryga poprowadzona płynnie. Bardzo dobrze oddany klimat społeczeństwa brytyjskiego po drugiej wojnie światowej. Niby wszystko się zmieniło, ale tak naprawdę nie zmieniło się nic. Bo zmiany muszą zajść w ludzkich głowach – a w nich w dalszym ciągu trwa podział na lepszych i gorszych. Tych z poddasza i suteryny i tych z pokojów. I nic nie szkodzi, że w tych pokojach łuszczy się farba, odpada tynk i spadają postrzępione tapety.
“Ktoś we mnie” powinien zadowolić zarówno miłośników horrorów jak i powieści obyczajowej, choć tych ostatnich chyba jednak bardziej.
C.W. Gortner – Ostatnia królowa
Kategorie: HistorycznaIch królewskie, chrześcijańskie moście Izabelę Kastylijską i Ferdynanda Aragońskiego znamy przede wszystkim jako monumentalnych władców, tych co to wypchnęli Maurów z Europy, wysłali Kolumba za ocean, rządzili światle i roztropnie. Ostatnia królowa pozwala nam uchylić rąbka tego wspaniałego gobelinu i zobaczyć, co też może się kryć za zasłoną królewskiego blichtru. Izabelę i Ferdynanda zobaczymy oczami ich córki Joanny, buntowniczej i inteligentnej panienki. Razem z nią jesteśmy świadkami zdobycia Granady, z nią przebiegamy korytarze i wspaniałe pokoje Alhambry, ukrywamy się w jego cudownych ogrodach. I tu pobieramy razem z nią pierwszą jakże gorzką lekcję życia – że w polityce i w życiu liczymy się na tyle, na ile potężny jest ten kto za nami stoi. Niestety szybko się okazuje, że ta paskudna prawda mogłaby być mottem książki.
Joanna będzie się o tym przekonywać praktycznie przez całe swoje życie. Na razie jednak wydaje się jej, że życie jest bajką. Otoczona przez kochające rodzeństwo, gorącego i wspaniałego ojca, oraz chłodną ale czujną matkę żyje w baśniowym pałacu. Nawet kiedy zostaje wysłana do swojego nigdy nie widzianego małżonka Filipa wydaje się, że uniknie zwykłego losu księżniczek ( czyli bycia tylko dynastyczną macicą) i znajdzie miłość. Ale bajki są w książkach, nie w życiu. W jej pozostawioną w Hiszpanii rodzinę uderza raz za razem śmierć i Joanna nagle awansuje z pozycji “kolejnej córki” do roli następczyni tronu. Awans tyleż niespodziewany co dla Joanny nieszczęśliwy.Dopóki żyje tak potężny i wytrawny gracz jak Izabela – Joanna może liczyć na jej opiekę i pomoc. Po jej śmierci zdradzona przez wszystkich – nawet przez ukochanego ojca, poniesie osobistą klęskę i jednocześnie uratuje ukochany kraj, nie odda go ani w ręce Habsburgów, ani we władanie Francji.
Okrzyknięta szaloną, okradziona z korony, pozbawiona kontaktu z dziećmi, skazana na towarzystwo trupa jest postacią tragiczną a zarazem w swym dramacie wielką.
Książka napisana jest z pasją, nie pozwala czytelnikowi na pozostanie obojętnym na losy bohaterki. ( co zresztą widać po długości tej recenzji) Można się na Joannę zżymać, gdy z miłości i naiwności popełnia kolejne błędy, ale nie można odłożyć książki. Kolejnym plusem publikacji jest zestawienie stylu rządzenia Izabeli i Ferdynanda ze stylem rządzenia Habsburgów i Walezjuszy. Intrygująco ukazane są również postaci królowej i króla Hiszpanii. Izabela okazuje się być opoką i kochającą matką, Ferdynand zaś, ciepły i jowialny tatuś w ostatecznym rozrachunku okazuje się być kawałem świni, biorącym na córce odwet za lata stłamszenia i podporządkowania żonie.
Reasumując – warto przeczytać
Fiona McIntosh – Zdrada
Kategorie: FantasyMój syn ma zwyczaj mawiać: „jeśli po przeczytaniu książki fantasy stwierdzisz, że zaprezentowany w niej pomysł jest nowy oznacza to jedynie, że nie trafiłeś na książkę – pierwowzór’. Jeśli to prawda to ja na pierwowzór Zdrady jeszcze nie trafiłam, choć książka jest tak naprawdę do bólu “klasyczną fantasy”. Jak w każdej klasycznej książce tego typu mamy więc magię która przenika i ożywia wszystko… ble, ble ble. Tyle, że tutaj można być “magicznym bardziej”, “magicznym mniej” albo całkiem nie magicznym. Magiczni mniej mają, mówiąc kolokwialnie – przechlapane. Nie umieją ukryć swojej magii, co prędzej czy później sprowadza na nich nieszczęście w postaci inkwizytora i jego bandy. Inkwizytor jest także klasyczny do bólu – szpetny, wredny, tchórzliwy, z paskudną tajemnicą, czerpiący przyjemność z poniżania i cierpienia innych. Czytaj dalej »
Noah Gordon – Medicus
Kategorie: HistorycznaKsiążka tak potężna i przebogata, że aż trudna do recenzowania. Obserwujemy w niej burzliwe życie człowieka, który poświęca wszystko i wszystkich, włącznie z zaparciem się własnej tożsamości aby zrealizować… no właśnie, co? Czy to bardziej powołanie czy bardziej idea fix, tęsknota za doskonałością?
W skrócie, żeby nikomu nie spojlerować: Historia zaczyna się w Anglii w mrocznych czasach króla Ethelreda Nasz bohater, człowiek z nizin społecznych, wcześnie osierocony przez rodziców obdarzony jest niezwykłym darem – potrafi wyczuć czy osoba której dotyka będzie żyła, czy też jej czas właśnie dobiega końca. Brr. Chyba bym nie chciała być tak obdarowana. Wyjścia są dokładnie dwa: pierwsze zaprzeczyć darowi i uciec na przykład w pijaństwo, drugie zmierzyć się z nim i spróbować pomagać ludziom, którym jeszcze pomóc można. Szybko okazuje się jednak, że wiedza o leczeniu ludzi jaką posiadają przemierzający Anglię wędrowni balwierze, czy ta jaką mogą pochwalić się chrześcijańscy medycy jest niczym wobec tego co umieją i wiedzą kształceni na arabskiej uczelni żydzi. Pragnienie zdobycia tej wiedzy wręcz zżera bohatera. Dla jej zaspokojenia wybiera się w karkołomną na owe czasy wyprawę na wschód, odrzuca miłość, podszywa się pod żyda, zapomina o własnym imieniu i tożsamości, kształci się i pracuje w szpitalu razem z Awicenną, omal nie przechodzi na Islam, wszystko tylko w jednym celu. Aby stać sie najlepszym medicusem.
Teraz już wiecie dlaczego nie używam imienia bohatera. Nie, wcale nie dlatego, że już go zapomniałam. Po prostu nie wiem imienia którego “wcielenia” powinnam używać.