Każde wydarzenie historyczne można opisać z wielu punktów widzenia. Do każdego można dorobić swoją własną ideologię. Nie inaczej jest z krucjatami. Można je opisywać jak zjawisko religijne, społeczne, militarne. Badać z punktu widzenia rozwoju Europy Zachodniej, Sułtanatu, Kształtowania się Europy Wschodniej, rozwoju gospodarczego, filozoficznego i co tylko jeszcze komu do głowy przyjdzie. Całkiem niedawno recenzowałam już książkę podejmującą tę tematykę : Krucjaty. Wojna o Ziemię Świętą. Ale, kiedy kolega zaproponował mi lekturę książki Petera Frankopana – chętnie po nią sięgnęłam ciekawa ujęcia tematu.W pierwszej krucjacie sama kwestia krucjat zdecydowanie zeszła na drugi plan. Autor skupił się przede wszystkim na historii Bizancjum pod rządami Aleksego Komnena. Przyglądamy się kryzysowi szarpiącemu cesarstwo, za czasów Romana, dojściu do władzy Aleksego jego początkowym sukcesom i stabilizacji kraju i analizujemy jak to się stało, że po pasmie początkowych sukcesów które pozwoliły ustabilizować sytuację w cesarstwie niemal wszystko zaczyna się sypać. Przyglądamy się geopolityce, dworskim intrygom, sytuacji gospodarczej, całym tym żywym szachom rozgrywanym w tym zakątku świata – szachom, które spowodowały, że do Europy popłynął rozpaczliwy przekaz o potrzebie natychmiastowej pomocy.
Później też nie zajmujemy się zbyt wiele samą pierwszą krucjatą – znacznie ciekawszym dla autora jest bowiem wątek rozgrywki pomiędzy Aleksym, a wielkimi panami: Boemundem, Tankredem, Rajmundem z Tuluzy i Gotfrydem z Bouillon ( z tym ostatnim zresztą najmniej). Z książki wyłania się niezbyt ciekawy obraz – po jej lekturze nikt nie powinien mieć już złudzeń, że krucjata miała cokolwiek wspólnego z wiarą. Ze strony Aleksego była to doskonała “zagrywka” której celem było zapewnienie sobie pomocy militarnej, ba wysoce zmotywowanej pomocy militarnej. Wykorzystał w tym celu zachodnioeuropejską mentalność podlaną fanatyzmem religijnym. Ze strony papieża była to próba umocnienia pozycji nieco nadszarpniętej przez utarczki poprzedników, oraz próba rozszerzenia władztwa na kościół grecki. Panowie którzy odpowiedzieli na wezwanie tez nie mieli zbyt czystych intencji – im zależało na wykrojeniu sobie nowych władztw poza już ukształtowaną Europą. A gdzie w tym wszystkim jest religia? Jest obecna owszem. Jako pretekst do działań, usprawiedliwienie działań i mieszania w głowach tym, którzy naprawdę wierzyli i ponieśli największą ofiarę – szeregowym uczestnikom krucjaty.
Właśnie dlatego lubię czytać różne opracowania na temat tego samego wydarzenia. Zawsze można dostrzec coś nowego.
Polecam amatorom tematu.