Książkę znanego francuskiego historyka i erudyty reklamowano mi jako znakomite dzieło o początkach chrześcijaństwa we Francji. Oj, czego to nie usłyszałam na temat tej książki – że wierna historycznie, że daje głęboki wgląd w zmiany mentalności itd. itp. i w tym stylu… Przeczytałam i stwierdzam, że nie tego się spodziewałam. Historia Francji? Owszem. Tyle, że napisana w takim stylu, że nie powstydziłby się go nomen omen Gall Anonim. Bardziej to moim odczuciu dziełko filozoficzno- teologiczno- apokryficzne niż historyczne. Owszem, autor sprawnie żongluje nazwami plemion i pierwszych władców, ale widać, że bardziej od prawdy historycznej interesuje go prawda religijna i udowodnienie, że Francja nie powstałaby gdyby nie chrzest Chlodwiga i jego chrześcijańskie przymioty, które rozkwitły pod światłym kierownictwem biskupa Remigiusza, późniejszej świętej Genowefy i świętego Marcina. No cóż, mit założycielski jak każdy inny – ani lepszy, ani gorszy. U nas była Dobrawa, i biskup Unger, u nich Klotylda i Remigiusz.
Historia religii katolickiej w tym zakątku Europy? Prawda. Tyle, że napisana w pogmatwanym stylu przypowieściowo – filozoficzno – naiwnym. Sztuczne, napuszone, z zadęciem . Święty Augustyn przy tym wymięka…
Książka podzielona jest na trzy części ( oryginalnie trzy tomy) z których każdy opowiada o innym czasie. Część pierwsza opowiada o Marcinie z Tours zwanym apostołem Galów. I tu zaczynają się schody. Bowiem autor postanowił przedstawić nam życie tej postaci w formie… dialogu pomiędzy pogańskim ojcem i chrześciańskim synem. Obaj panowie starają się usilnie przekonać drugą stronę do swojego punktu widzenia i sposobu życia. W efekcie życie apostoła Galów schodzi na drugi plan, a czytelnik grzęźnie w przepychankach pomiędzy zwaśnionymi ludźmi i paramistycznymi przeżyciami. Męczy się, irytuje, przebija przez kłótnie i obiecuje w myślach srogą zemstę temu kto mu tę książkę polecił. Część druga, to jak już wspomniałam apokryficzna opowieść o chrzcie Chlodwiga. Ciężkostrawne, ale i tak to najlepsza część tej ublikacji. Trzecia to wyznania Bernarda z Clairvaux spisane jakoby na łożu śmierci. Wzniosłe, fałszywe, nudne.
Całość nudna, drętwa, postacie papierowe, tło nieobecne, dydaktyzm bolesny. Ajaj. Nie polecam.