Cukier, mimo że nazywany jedną z białych śmierci jest obecnie dodawany praktycznie do wszystkiego. Kiedyś był tylko upiornie drogą nowinką kulinarną, dziś jest produkowany i sprzedawany tonami, i mimo że zdajemy sobie sprawę z negatywnego wpływu słodkich kryształów jego zużycie wciąż rośnie.
Autorzy w lekkim, popularno-naukowym stylu przybliżają odkrycia geograficzne z cukrem w tle i jego ekspansję na europejskie dwory. Potem mamy szybki przeskok do słodyczy, próchnicy i cukru z buraków. I koniec. A w sumie koniec historii cukru, bo to dopiero jedna trzecia książki. Cała reszta to cukier na kartki, przemyt sacharyny, cukrzyca i odkrycie insuliny. Hmm… nie do końca jest to to, na co tytuł wskazuje.
Kolejnym problemem jest dużo chaosu – przeskoki po epokach i tematach, odbieganie od tematu. Każdy rozdział jest trochę o czymś innym i niekoniecznie jest w jakikolwiek sposób powiązany z poprzednim. Spodziewałam się zdecydowanie innej proporcji między pierwszymi wiekami handlu cukrem, szczegółami współczesnego handlu (których nie ma prawie wcale) do insuliny, która jest powiązana z tematem, ale tu wybija się na pierwszy plan. Owszem, czyta się lekko, szybko i przyjemnie. I można się sporo dowiedzieć, a informacje podane w anegdotycznej formie łatwo zapadają w pamięć. Jednak to trochę tak, jakby pisząc o herbacie autorzy wyjaśnili czym się różni czarna od zielonej, wspomnieli o przemycie przez Hongkong, napomknęli coś o Bostonie, a potem skupili się na procesie produkcji torebek ze smyczą.
Plusem jest ładne, solidne wydanie ze zdjęciami i nietypowa oprawa graficzną – mogłaby się nadać na prezent gdyby nie bliżej nieokreślony odbiorca – dla kogoś zainteresowanego historią jedzenia i produktów spożywczych informacji jest zdecydowanie za mało. Dużo więcej można się dowiedzieć o cukrzycy i jej leczeniu. Może dla będących na diecie?
Lekka i sympatyczna lektura, ale jest w niej zaskakująco mało na temat cukru.