(3 / 5) Góry kuszą, przyciągają, niepokoją. Dla jednych są wyzwaniem nie do odrzucenia. Dla innych – zagadką którą trzeba koniecznie rozwiązać. Dla jeszcze innych – mistyką wystawioną im na pokuszenie. Albo próbą którą trzeba choć raz poznać z bliska. Góry są absolutne. I łamią absolutnie. Lub absolutnie wywyższają. Sięgając po książkę Tomzy i Szymańskiego zastanawiałam się jaki obraz Góry i ludzi porywających się na nią dostanę. Herosów którzy się pogubili? Małych ludzi których zmiażdżyła Góra? Czy dowiem się kto dojrzał do tego by wejść na szczyt? Kto do tego by przyjąć przegraną? A może dane mi będzie za sprawą autorów poczuć ten klimat jaki panował w obozach?
Ani jedno, ani drugie, ani trzecie. Książka składa się dwóch części opisujących wydarzenia w dwóch “przeciwstawnych” obozach rozłożonych po dwóch stronach Nangi – w dolinach Rupal i Diamir. Pierwsza dolina skąpana w słońcu. Druga zawsze ukryta w cieniu. Gdybym się nie doczytała wcześniej, że tak właśnie jest pod Nanga Parbat, uznałabym ten opis za fatalny stylowo zabieg literacki. Ale nie. Tam tak jest naprawdę. I jakoś tak się złożyło, że od słonecznej strony wspina się ten “sympatyczniejszy” zespół, bardziej hipisowski w swoim stylu bycia, przypominający mi studenckie wyprawy w góry, trochę na spontanie, z niezmienną wiarą, że “jakoś to be” , z niezmienną wiarą, że przecież nie może się nie udać, bo świat jest zbyt piękny by nie spełniały się marzenia. Od ciemnej strony idzie zespół, w którym od początku pod podszewką buzują nie do końca sympatyczne emocje – co jak wiemy skończy się pretensjami, oskarżeniami, kłamstwami całym tym brudem.
Ale, niezależnie od tego o której ekipie czytałam, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autorzy wciąż ślizgają się po powierzchni. Że coś istotnego im ciągle umyka, że nie umieją, nie chcą, boją się może zajrzeć w głąb emocji i uczuć szarpiących ludźmi którzy wybrali się zdobywać Nangę. Nie ukrywam, że książka mnie znudziła, znużyła i rozczarowała. czego w niej zabrakło? Po prostu magii Himalajów. Jest w niej wszystko: pieniądze, fizyczność, ludzkie emocje i motywacje ( choć to akurat dość powierzchownie), zimno, brud, wysiłek. Nie m tego, co w górach najpiękniejsze. Magii ich istnienia. Ich piękna. Bo w górach można nie wejść na szczyt. To się zdarza i na to trzeba być przygotowanym. Ale nie można nie dostrzec ich piękna….