(0,5 / 5)
Mocno przereklamowane Polowanie nie wywołało mojego entuzjazmu, mówiąc delikatnie. Owszem, autor miał pomysł, nawet ciekawy, ale pełen dziur logicznych mniej więcej w takim stopniu, w jakim powierzchnia Księżyca usiana jest kraterami. Sięgając po drugi tom spodziewałam się więcej tego samego – drewnianych postaci, pomysłów zabitych przez uciekającą w panice logikę i scenek prosto z poradnika: „jak zaszokować czytelnika dystopii”.
I dokładnie to dostałam, z naciskiem na ostatni punkt na liście. Uciekinierzy jakimś cudem docierają do swojej wymarzonej, mlekiem i miodem płynącej, krainy. I szybko okazuje się, że jest to raczej rtęć i kwas siarkowy. Co prawda, bohaterom zdumiewająco wiele czasu zajmuje zorientowanie się, że coś tu jest mocno nie tak, mimo że wioska wygląda jak wcielenie w życie pomysłów infantylnego psychopaty z obsesją na punkcie kontroli i seksu. Kobiety mają bezwzględnie słuchać starszyzny (męskiej oczywiście), często zachodzić w ciążę i się nie odzywać. I mają spętane stopy. I tatuaże – za złe czyny („x”) i za dobre (uśmiechnięte buźki). Do tej pory nie wiem, który z tych pomysłów jest bardziej absurdalny. Ale od facepalmów podczas lektury można było dostać zawrotów głowy. Bo jakby nie starczyło tego, co jest czytelnikowi pokazywane, to jeszcze „starszyzna” dorzuca do tego swoje morały i historyjki, które sprawiają, że zwoje mózgowe chcą się prostować z wrażenia.
Autor dopowiada na szybko reguły własnego świata, żeby mu się z najnowszymi pomysłami zgadzały, ale z poprzednim tomem już niekoniecznie. I produkuje chyba najbardziej sztywny, nudny i pozbawiony chemii romans w literaturze młodzieżowej, o jakim miałam nieszczęście czytać. Co w połączeniu z kompletnie nijakim, płaskim i bezbarwnym bohaterem głównym daje mieszankę mocno niestrawną.
O dziwo Fukudzie zdecydowanie lepiej wychodzą postacie kobiece i to one są jedynym plusem każdego z tomów. Chociaż mam wrażenie, że jest to efekt przypadkowy, przez co Gene – który miał być osią serii – wypada jeszcze bardziej nijako.
Jakoś nie zaskakuje mnie fakt, że tom trzeci nie został przetłumaczony. Dwa pierwsze też zdecydowanie można sobie darować.