Jones Geraint – Krwawy Las (Felix Corvus T.1)

1 out of 5 stars (1 / 5) Mam potężny problem z tą książką.  Po pierwsze, trudno mi ją jednoznacznie przypisać do kategorii. Teoretycznie po przeczytaniu zajawki  pasuje kategoria historyczna. Nawet fikcja historyczna tu się  mieści. Po lekturze… kategoria przestaje pasować. Jest jak prawy but na lewej nodze. Niby but, niby właściwy rozmiar, a gniecie. Nie jestem wielkim znawcą tematu, ale … Teoretycznie jesteśmy w Lesie Teutoburskim, tuż po masakrze jaką rzymskim legionom Warusa urządzili Cheruskowie pod wodzą Arminiusza. Ale Warus, Segestes czy Arminiusz to raczej tylko pojęcia. Są bo być muszą, ale dlaczego? A poszukaj sobie czytelniku sam.  Realia rzymskiego oddziału? Znowu zapomnij. Autor, sam weteran, najwyraźniej założył, że wojsko zawsze jest takie samo. Obojętnie czy walczy gladiusem czy przy pomocy broni plującej ołowiem – w oddziale zawsze działają takie same mechanizmy.

Trudno mi się do tego odnieść, w wojsku byłam przez miesiąc, ale wydaje mi się, że pisząc powieść będącą nawet fikcją historyczną, wypada jednak nieco poczytać  o legionach oraz douczyć się o  ich metodach walki .  A ten element autor sobie najwyraźniej darował. W efekcie jego legioniści sprawiają wrażenie przebierańców. (Swoją drogą chętnie przeczytałabym powieść w której współcześni marines zostają przeniesieni  w czasy Warusa i muszą się wcielić  w rzymskich legionistów. Byłoby to na pewno mniej sztuczne niż nieszczęsny Krwawy las).  Może bardziej pasowałaby kategoria Przygodowe, ale znowu, czy można określić mianem przygodowej książkę nad którą się albo ziewa z nudów, albo zżyma na logikę, bo ta właśnie wzięła sobie wychodne?  Były miejsca w tym dziele straszliwym, w których musiałam przeczytać zdanie kilka razy by pojąć o co do licha autorowi chodzi, tak zawile i skomplikowanie zostało napisane. Były miejsca w których Felix mieszał się we własnych zeznaniach. Były wreszcie miejsca gdzie sytuacja opisana jako zwykła potyczka okazywała się rzezią oddziału.  Może więc satyra? Oj też nie pasuje, bo satyra jest zamierzonym działaniem. A ja mam wrażenie, że autorowi “samo się” tak napisało.

Na koniec kilka słów o bohaterze i jego towarzyszach. Cóż, bywają bohaterowie antypatyczni, a mimo to się im kibicuje. Felix taki nie jest. To postać gburowata, prymitywna, tchórzliwa, wiecznie obrażona na cały świat. W trakcie akcji potrafi nagle wtrącić ni z tego ni z owego rozważania egzystencjalne z gatunku co ja bym zrobił? Zwiał czy nie zwiał?  Na jego miejscu chciałbym umrzeć czy nie? Reszta jego towarzyszy prezentuje równie głęboki poziom intelektualny co wyraża się  głównie dużą liczbą przekleństw. I nie można o nich napisać nic więcej. Są bo są. Bo drużyna to kilku facetów, sprowadzonych do najbardziej podstawowych potrzeb ludzkich. Jedz, spij, walcz, uciekaj, a jak będzie okazja to po…pcz.

Podsumowując: książka dla amatorów “męskiej” literatury, niewrażliwych na braki w logice. za kolejny tom podziękuję.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *