Jardir planuje dwa podboje – serca Leeshy i reszty Zielonych Krain. Na razie odniósł częściowy sukces. Mieszkańcy podbitych ziem przyzwyczajają się do nowych reguł, a w planowaniu kolejnego kroku pomaga Abban, którego księgi rachunkowe bywają czasem równie skuteczne w przewidywaniu przyszłości co hora, demonie kości wykorzystywane przez żonę Jardira. Z kolei Leesha stara się zmienić poglądy Wybawiciela, uniknąć zasadzek Inevery i konsekwentnie odmawia wyjścia za mąż.
W tym czasie Arlen dowiaduje się, że Zielarki nie ma w Zakątku, a Rojer planuje własną intrygę i stara się przetrwać największa kabałę w jaką wpakował się do tej pory, czyli małżeństwo.
Wojna w blasku dnia jest, wbrew tytułowi, bardzo pokojowa. Owszem intrygi nadal są snute, podboje planowane, romanse mogą się skończyć śmiercią kochanków i zbliża się nów – najniebezpieczniejszy okres wojny z demonami, jednak są to tyko plany i zapowiedzi niebezpieczeństw.
Poza przygotowaniami do wojny mamy też retrospekcje, które w sumie najlepiej się czytało i które przybliżają przeszłość najbardziej tajemniczej postaci – Inevery.
Trzeba przyznać, że w książce jest wszystko – intryga, napięcie, ciekawe postacie (tym razem na pierwszy plan wysuwa się Inevera) jednak wrażenie czytania kilkusetstronicowego wstępu do drugiego tomu było dość irytujące a początkowe fragmenty z Arlenem zniechęciły mnie do książki na dłuższą chwilę. Mam nadzieje ze drugi tom będzie bardziej wojenny.
Dobre, momentami nawet bardzo (retrospekcje z Krasji), ale książka tylko dla fanów serii, szczerze odradzam zaczynanie lektury od tej części, jeśli ktoś nie zna dwóch poprzednich – jest tu za dużo odniesień, nawiązań i postaci, żeby dało się komfortowo czytać nie znając początków historii.
—————————————————————————————————————————————– by K.Wal
“My rządzim światem na nami kobiety”. Kolejny tom opowieści o wojnie z otchłańcami jest w dużej mierze ilustracją tego powiedzenia (a także kilku innych). W Malowanym człowieku poznaliśmy historię Arlena i Rojera. W Pustynnej włóczni Jardira. W Wojnie w blasku dnia poznajemy historię Inevery – pierwszej żony Jardina. I to jest ta ciekawsza część książki. Świat kobiet okazuje się nie mniej okrutny niż świat mężczyzn i o wiele bardziej skomplikowany. Stronnictwa, układy, układziki, bezwzględna walka o wpływy i pozycję toczona w zaciszu alkow może naprawdę przerazić o wiele bardziej niż walka z otchłańcami. Ale Wojna…. to nie tylko opowieść o przeszłości. Wiele wątków dotyczy również teraźniejszości i nie ukrywam, że to pomieszanie momentami nieco utrudnia lekturę, zwłaszcza, jeśli ktoś tak jak ja przeczytał poprzednie 4 tomy dość dawno temu. Inną rzeczą która dość skutecznie psuła mi przyjemność czytania był wątek miłosny pomiędzy Arlenem a Renną. Nie da się ukryć, że przeczytanie po raz 15, 20, 25 wyznania “kocham cię Arlenie Bales, kocham cię Renno Tanner” zdecydowanie nie pasuje do tak dojrzałej (przynajmniej w przekonaniu autora) postaci jak Arlen, za to może doprowadzić czytelnika do szewskiej pasji. Czytając owe “miłosne wyznania” miałam za którymś razem wrażenie, że czytam nie najwyższych lotów książkę dla młodzieży. Jeśli jednak pominiemy te wpadki, dostaniemy wartką, sprawnie napisaną historię z wyrazistymi bohaterami. Historię, którą łatwo i z przyjemnością czyta, ale której nie zrozumie ktoś, kto nie zna całości.