Peter V. Brett – Pustynna włócznia t.1 (dwugłos)

pustynna-wlocznia

Alagai’sharak – wojna przeciw demonom prowadzona co noc przez obywateli Krasji. Całe życie mieszkańców pustyni i ich struktura społeczna są jej podporządkowane – wojownicy są bohaterami, a ci którym się nie udało skończyć szkolenia zostają khaffit – kupcami, tragarzami, rzemieślnikami nie mającymi praktycznie żadnych praw.
Ośmioletnich chłopców zabiera się matkom i zaczyna szkolić na wojowników lub kapłanów. Śledzimy losy Jardira – jedynego syna poległego wojownika, ambitnego i dumnego chłopca, który właśnie zaczyna szkolenie. Razem z nim przechodzimy przez wszystkie etapy treningu i pierwsze walki. Poznajemy jego przyjaciół i wrogów. A niejako w międzyczasie obserwujemy kulturę i wierzenia Krasji.
Jakiś czas temu, kiedy czytałam Malowanego Człowieka Atisza wspominała Włócznię i męcząc się nad Człowiekiem, w którym sporo jest dłużyzn, zastanawiałam się co jej się tak podoba. Teraz już wiem. Włócznia jest kilkakrotnie lepsza od pierwszego tomu serii. Mamy nadal ten sam, dobrze pomyślany świat, który co noc nękają demony, a do tego mamy ciekawego głównego bohatera i rozbudowaną kulturę, która trochę przypomina Beduinów. Do tego dużo akcji, wciągające szkolenie (mimo że trwa ono kilka lat) i ciekawe połączenie fabuły z Malowanym Człowiekiem.
Historia gna do przodu i mimo że znamy jej finał w niczym to nie przeszkadza – nadal jest pełna napięcia i trudno się od niej oderwać.
Szczerze polecam, nawet jeśli trzeba się przebić przez dwie części Malowanego Człowieka żeby przeczytać Włócznię.
Bardzo dobre

———————————————————————————————————————- by Atisza ——————
Tak,  zgadza się. Malowany człowiek w porównaniu do Pustynnej włóczni jest jak hm…. wartburg do VW.  Niby to samo, a jakość zupełnie inna. Pustynna włócznia jest przede wszystkim o niebo bardziej dynamiczna niż Malowany człowiek. Niby i tu i tu mamy walkę z demonami, niby i tu i tu mamy młodych ludzi którzy muszą znaleźć, ba wywalczyć sobie miejsce w społeczności, niby i tu i tu mamy szybką akcję, ale jednak w Pustynnej włóczni wszystko dzieje się szybciej,  jaskrawiej, dosadniej. Zastanawiałam się na czym polega ten fenomen, bo nie za bardzo chciało mi się uwierzyć w to, że to kwestia dojrzewania talentu i poprawiania warsztatu pisarskiego autora.  W końcu doszłam do wniosku, że tajemnica różnicy tkwi w opisie i konstrukcji społeczności.W Pustynnej włóczni młodzi ludzie dość szybko uznawani są za dorosłych. Przechodzą nieskończenie brutalne szkolenie które ma uczynić z nich broń doskonałą, a tych mniej zdolnych równie szybko i bezwzględnie przesunąć do innych zadań. W Malowanym człowieku młodzi są chronieni. A przynajmniej dość długo odmawia się im prawa do dorosłości i samostanowienia.  W obu powieściach oglądamy losy jednostek wybitnych – jednak bohater Malowanego człowieka zdobywa coś wbrew społeczności, całkowicie samodzielnie, w  samotności. Bohater Pustynnej włóczni wywalcza swoje “stanowisko” w oparciu o społeczność i z jej poparciem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *