Alanson Craig – Expedictionary Force T.2 SpecOps

Kategorie: Science fiction

1.5 out of 5 stars (1,5 / 5) Był obraz ale trochę oblazł. Po przeczytaniu pierwszego tomu rzuciłam się na drugi z pieśnią na ustach, nadzieją na fajną lekturę i silnym postanowieniem, że tym razem nie dam się zirytować Skippiemu. Niestety dość szybko okazało się, że drugi tom Expedicionary Force cierpi na dość powszechną przypadłość – ciąg dalszy jest, ale pomysłu nie ma. Jest za to … Skippy w ilościach które przynajmniej mnie przyprawiają o mdłości. Czytaj dalej »

Alanson Craig – Expedictionary Force T.1 Dzień Kolumba

Kategorie: Science fiction

4.5 out of 5 stars (4,5 / 5)Nie jestem wielką fanką militarnego sf. Może dlatego, że większość pozycji z tego gatunku prezentuje  tzw. pisarstwo uproszczone. Czytaj – musi być dużo łubu-dubu, musi być duużo testosteronu, wylicznek kto i z jakim osprzętem przyleciał i jakich złoli złomotał, a czy trzyma się kupy to już naprawdę sprawa  drugorzędna. Za Expedictionary force wzięłam się głownie dlatego, że przy okazji inwentaryzacji książkowych zasobów  wydobyłam zapomniany tom z najbardziej zakurzonego kąta domowej biblioteki. I zaczęłam czytać z czystej ciekawości. No i wsiąkłam. Czytaj dalej »

Szmidt Robert J. – Mrok nad Tokyoramą

Kategorie: Cyberpunk, Science fiction

2 out of 5 stars (2 / 5)
Niedaleka przyszłość. Ziemia jest podzielona na strefy wpływów korporacji, a większość ludzi mieszka w gigantycznych metropoliach. Konflikty zbrojne i cyborgizacja są na porządku dziennym. W brutalnym świecie, gdzie stadiony już dawno zostały zabudowane drapaczami chmur, główną rozrywką jest che-do – skrzyżowanie szachów i sportów walki. Do świata samurajów na szachownicy wkracza Rafał Tymura. Nie dla sławy, dla zemsty. Czytaj dalej »

Glukhovsky Dimitry – Outpost t.1

Kategorie: Postapokalisa

3 out of 5 stars (3 / 5) Od razu powiem, że nie przepadam za stylem pisania tego autora. Nie podchodzi mi już. Próbowałam  to jakoś zracjonalizować, ale nie potrafię. Być może chodzi o klimat. Ciężki, mroczny, pozbawiony choć promyka nadziei, duszący. Być może o pewne podobieństwa do Resident Evil. Być może o “rosyjski” styl pisania, w którym jak nie ma choć jednego wiersza, obrazującego rozterki duszy bohatera,  to autor chyba się skręca w korkociąg. A może po prostu “bo tak” i nie ma co filozofować. Tak czy inaczej przeczytałam Outpost prawie dwa lata temu, wetknęłam książkę w stos innych i bardzo starannie tenże stos omijałam, otrzepując się na sama myśl o ewentualnym recenzowaniu. Nadszedł jednak czas, kiedy coś z tą stertą trzeba zrobić, bo jeszcze chwila i się zawali. I tak Outpost trafił wreszcie “na warsztat” Czytaj dalej »