Nie byłoby historii opisanej w tej książce, gdyby nie słynna londyńska mgła i ograniczenia techniczne współczesnych samolotów komunikacyjnych, które nie mogą startować ani lądować, gdy mgła jest naprawdę gęsta. Oto z powodu wstrzymania startów tłumy ludzi koczują na lotnisku Heathrow. Jest wśród nich młoda Angielka z prowincji, która wybierała się na ślub koleżanki do Gibraltaru. Kamery monitoringu filmują ją, kiedy opuszcza lotnisko w towarzystwie eleganckiego mężczyzny. A potem….znika. Taki jest punkt wyjścia fabuły tej książki. Kolejna odsłona – po pięciu latach owa panna młoda z Gibraltaru, dawniej dziennikarka, ale po ślubie nie pracująca w tym zawodzie, przyjmuje zlecenie z brukowego tabloidu na serię artykułów o tajemniczych zniknięciach ludzi. Zlecenie obejmuje także sprawę zaginięcia jej koleżanki.
Akcja rozgrywa się w Londynie oraz na angielskiej prowincji – w Northumberlandii, czyli północno-wschodniej części Anglii, graniczącej ze Szkocją. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że autorka jest pisarką …niemiecką i mieszka w Wiesbaden. Widać to trochę w tej książce, opisy miasteczek, wiosek, krajobrazu czy dróg są dość konwencjonalne i nie wykraczają poza to, co można znaleźć w Wikipedii, a pisane są niespecyficznym językiem, który umożliwia czytelnikowi podłożenie pod nie własnych wyobrażeń (dla mnie były to obrazy z filmów krajoznawczych BBC, które parę razy zdarzyło mi się obejrzeć). Z drugiej strony Frau Link napisała już ponad 20 powieści, które z upodobaniem osadza w Anglii – albo raczej w wyobrażeniach czytelnika o tejże Anglii. Zresztą, te didaskalia są tu mało ważne, bardziej chodzi o ludzi, ich doświadczenia, wyobrażenia, lęki, nadzieje, motywacje. Tak, tak – „Ostatni ślad” jest sensacyjną powieścią psychologiczną, próbującą pokazać, jak to, co bohaterowie mają w głowie przekłada się na ich działania. Jak bardzo o naszych czynach decydują nasze przekonania, stereotypy, uprzedzenia. Chyba nikt w tej książce nie jest do końca sobą – każdy tworzy na użytek innych jakiś publiczny wizerunek własnej osoby, mniej czy bardziej prawdziwy, czasem będący tylko nieco lepszą wersją rzeczywistości, a innym razem zupełnie od niej oderwany. W takiej rzeczywistości nawet proste relacje stają się skomplikowane i niejednoznaczne – i czego byś nie wybrał, zawsze kogoś zaboli.
Nie jest to książka do przeczytania jednym tchem – przynajmniej nie dla mnie. Ale jeżeli ktoś chciałby poczytać w dosyć lekkiej formie kolejną wariację na temat pytań, które w pewnym wieku każdy (a może lepiej byłoby napisać – wielu) sobie stawia, to polecam.