Łowcy Trolli brzmieli bardzo zachęcająco – nie dość, że książka jest firmowana przez del Toro to jeszcze reklamowana jako gore/horror dla młodzieży. Trolle w wersji bardziej skandynawskiej niż DreamWorksa same w sobie też brzmiały zachęcająco, bo rzadko pojawiają się w literaturze.
Jak zwykle szybko okazało się, że reklama i blurb z tylnej okładki rozmijają się z rzeczywistością. Toy Story 3 było bardziej horrorem niż Trollhunters i jakikolwiek strach książka mogłaby wywoływać w czytelnikach dużo młodszych niż ci docelowi. Elementy gore owszem są. I to nawet w dużej ilości, w rożnym natężeniu i stężeniu obrzydliwości i chlapania płynami ustrojowymi. Nie jestem fanką chlapania śluzem i zieloną krwią, ale mimo wszystko jest to czasami miła odmiana….
Trolle są zdecydowanym plusem książki – barwne postacie pojawiające się w wielu odmianach, różniących się wyglądem, zachowaniem i psychologią zdecydowanie urozmaicają krajobraz. I są, trzeba przyznać, bardzo filmowe. Zresztą wiele scen z książki świetnie sprawdziłoby się na ekranie (zresztą zdaje się Netflix do spółki z autorem stworzyli animowaną wersję). Niestety w książce zawodzi tempo – bardzo długo trzeba czekać zanim coś się zacznie dziać, a kiedy już się dzieje to w takim tempie, że rozwój postaci zostaje daleko w tyle. Postacie też pozostawiają sporo do życzenia, może i sprawdziłyby się w pełnym metrażu, ale w książce cześć jest za mało rozbudowana, część za bardzo infantylna ( i tak, biorę poprawkę na to, że jest to książka dla młodzieży), a część służy tylko jako nośnik informacji. Najciekawsza i najbardziej rozbudowana jest Clarie, niestety jej historia przez większość czasu nie ma znaczenia dla fabuły. Czarny charakter jest ledwo zarysowany i nudny na tyle, że chwilami trudno uwierzyć w zagrożenie które teoretycznie wywołuje. Fabuła jest prosta i nie da się ukryć, że kojarzy się trochę z Buffy. Jim, mający swoje problemy – i w szkole i z nadopiekuńczym ojcem dowiaduje się o trollach, przez co razem ze swoim najlepszym przyjacielem muszą sobie zacząć radzić z dwoma zestawami problemów – tym w świecie szkolnym i w tym bardziej nadprzyrodzonym. Hmm.. to już kiedyś było, tylko w poprzedniej wersji problemy miały problemy ze zgryzem i piły krew… Na dodatek tutaj logika momentami chowa się ze wstydu pod łóżkiem udając, że szuka trolli.
Nie jest to zła książka, ma co prawda parę wad, ale ma też swój klimat. Świat trolli jest barwny, akcja jak już ruszy to gna do przodu a bohaterowie dadzą się lubić. Co prawda po twórcy Labiryntu Fauna spodziewałam się czegoś więcej i biorąc całość pod uwagę to na przykład Percy Jackson wypada lepiej, więc trudno Łowców polecić. No chyba, że ktoś ma akurat nastrój na stwory tryskające śluzem.