O Bogu piszą zasadniczo dwie grupy ludzi. Do jednej z nich zaliczają się ci bardzo wierzący, do drugiej ci zdecydowanie niewierzący. W obu przypadkach ich praca ma za zadanie udowodnić jakąś tezę – że bóg istnieje, albo wręcz przeciwnie, że wcale go nie ma. Czasem jednak – i tak właśnie jest w przypadku tej książki – autor nie narzuca nam żadnych tez. Spisuje tylko relacje ludzi i pozostawia czytelnikowi wybór co z tym materiałem zrobi. Takie książki są najtrudniejsze. I do czytania i do recenzowania. Napisana przez niewierzącego dysydenta i reportera Liao Yiwu książka Bóg jest czerwony, to 18 reportaży i wywiadów układających się w swoistą opowieść o wierze, poświęceniu i odwadze. O przymiotach ducha i charakteru jakie zwykliśmy przypisywać pierwszym apostołom i wyznawcom Chrystusa. A jednak to co opisuje Liao Yiwu dzieje się w XX i XXI wieku, w czasach kiedy naukowcy, filozofowie i myśliciele jeden przez drugiego co i rusz ogłaszają śmierć “śmiesznych wierzeń”, “klęskę i śmierć Boga” i zwycięstwo rozumu. To także świadectwo tego, że wbrew wszystkim deklaracjom szumnie ogłaszanym przez kolejne rządy z Pekinu, Chiny pozostały państwem opresyjnym, nad którym unosi się duch “wielkiego Mao”. Bo choć teoretycznie kościoły w Chinach nie są już prześladowane, to jednak władza wymaga aby wszystkie należały do “Chińskiego Chrześcijańskiego Ruchu Trzech Samodzielności”, albo do Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich – organizacji inwigilujących środowisko i w dalszym ciągu narzucających w co prawowity chińczyk może, a w co nie powinien wierzyć.
Na początku reportażysta jest bardzo zdystansowany od tematu. Pod koniec – jego dystans wyraźnie się zmniejsza, wręcz przechodzi w lekką fascynację, którą stara się przed czytelnikiem ukryć. Trudno zresztą nie poczuć zafascynowania tym, jak w pozornie “wyjałowionej z przesądów” chińskiej duszy mocne jest dążenie do absolutu i poszukiwanie Boga. Pokazują to zresztą obie wydane w Polsce książki Liao Yiwu – i ta opowiadająca o chrześcijanach, jak i ta mówiąca m.in. o wyznawcach Falun Gong Prowadzący umarłych. Książkę polecam wszystkim tym, którzy twierdza, że kościół w Polsce jest prześladowany. Bo dopiero po przeczytaniu tego zbioru reportaży w których cierpienie, tortury i śmierć czają się na niemal każdej stronie, możemy docenić to co mamy w naszym kraju. Co do samej książki – z jednej strony mam odczucie, że to bardzo ważna pozycja, z drugiej zaś – odczuwam lekki niedosyt. I sama nie wiem dlaczego, bo to wszak zbiór wywiadów z chrześcijanami różnych wyznań i jako taki musi być bezstronny i pozbawiony emocji .
Tak czy inaczej polecam. Warto znów zajrzeć Chinom “pod kołderkę” i zobaczyć to co tak starannie ukrywane jest przed światem – korupcję, nędzę, wyzysk. Dewaluację komunistyczno – socjalistycznych teorii. Warto pochylić się nad ludźmi któzry mają odwagę sprzeciwić się władzy w imię tego w co wierzą – nawet wtedy gdy karą za to są tortury i śmierć. Warto zadać sobie pytanie – czy ja bym tak potrafiła/potrafił. Bo łatwo jest być bohaterem w bezimiennym tłumie, lub wtedy gdy nic nie grozi, poza być może kilkoma obelgami i odrobiną śliny od przeciwników…..
Polecam