Kiedy grupa dziennikarzy robiła reportaż w jednym z najbiedniejszych regionów Chin jedna z kobiet wcisnęła im parę zeszycików, które okazały się być pamiętnikiem jej córki. Dziewczynka opisuje swoje codzienne życie, problemy i największe pragnienie – chce chodzić do szkoły.
Książkę trudno ocenić. Patrząc od strony literackiej jest po prostu nudna – trzynastolatka pisze poprawnie, ale opisuje swoje codzienne, szare życie. Po pierwszych kilku wpisach mamy tylko powtórki z małymi urozmaiceniami – pójście na targ, choroba kogoś w rodzinie, zakup długopisu. Powtarzają się nie tylko wydarzenia, ale też przemyślenia – głownie szacunek dla matki i jej poświecenia, chęć dalszej nauki i zostania milicjantka, podziw dla kolegów.
Z drugiej strony pamiętnik wygląda szerze i autentycznie i zdecydowanie nie był pisany żeby kogoś zabawić. Jeśli ktoś czytał lektury szkolne, albo książki historyczne nie znajdzie tu nic nowego, bo mimo że historia jest współczesna to przypomina polską wieś sprzed kilkudziesięciu lat – dzieci nie chodzą do szkoły, bo muszą pracować i/lub rodziców nie stać na naukę. Dzieci ubogich chłopów mają tylko jeden komplet ubrań, a do szkoły chodzą wiele kilometrów i uczą się głodne, a długopis jest dobrem luksusowym. Owszem, kontrast między nowoczesnym krajem (przemysłowymi Chinami zwłaszcza), a biedną wioską jest ogromy i nadal robi wrażenie; przypominam też o losie ludzi w biednych, rolniczych regionach (nie tylko Chin) i pokazuje niewielki fragment kultury dalekiego wschodu.
Dla mnie to co było najbardziej niezwykle to inteligentna dziewczyna, która chce się uczyć i która sypie komunistycznymi sloganami jak z rękawa nawet w swoim prywatnym pamiętniku.
Całość jest podzielona na trzy części – dwie z nich to pamiętnik, a w trzeciej są między innymi listy francuskich dzieci do redaktora książki (a wcześniej autora artykułu we francuskiej prasie) i myślę że pamiętnik jest skierowany głównie do nich. Na młodym pokoleniu, które nie wyobraża sobie życia bez komórki, komputera i internetu historia kogoś w ich wieku, kogo nie stać na długopis, a w telewizji odbiera dwa partyjne kanały może zrobić duże wrażenie.