(0,5 / 5) Lubię postać Katarzyny Wielkiej. Jest dla mnie przykładem kobiety, która potrafiła nie tylko przeżyć we wrogim środowisku, ale zdołała przejąć inicjatywę i zdobyć władzę. A jeśli weźmiemy pod uwagę co musiała znieść i czego się podnieść, jest dla mnie absolutnym fenomenem. Sięgnęłam więc po “Spowiedź” zachęcona opisem, że oparta jest na pamiętnikach Katarzyny, a prowadzącym czytelnika jest Stanisław August Poniatowski. Jednak w mojej opinii ta ksiązka powinna mieć tytuł : “Chaotyczne opowieści o Katarzynie, albo gonitwa myśli autora.”
Christopher Macht to niemiecki pisarz o polskich korzeniach. Pasjonuje się historią, szczególnie usytuowaną w czasach II wojny światowej. Tym razem jednak postanowił wypuścić się na inne wody. Wziął “na tapetę” jedną z najciekawszych kobiecych postaci w historii. Kontrowersyjną, nietuzinkową Zofię Augustę znaną powszechnie jako Katarzyna II Wielka. Postać niezwykła, więc być może dlatego autor wybrał dość nietypowy sposób na przedstawienie jej historii – dialog dwojga kochanków. A na interlokutora Katarzyny wybrał Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jednego z kochanków Wielkiej Kaśki, którego ta ponoć za seksualne usługi nagrodziła tronem Polski. I do tego miejsca wszystko gra.
Bo dobry zamysł to niestety za mało, żeby powstała udana książka, nieważne, popularnonaukowa czy fabularna. Co gorsza, czytając to “opracowanie” miałam nieodparte wrażenie, że autor w trakcie pisania pozostawał pod urokiem komediowego serialu Wielka. Efekt? Podobnie jak serialu – w książce też mamy zinfantylizowaną opowieść o nimfomance Katarzynie w zinfantylizowanej Rosji, którą uwolniła od infantylnego Piotra. O ile w serialu takie ujęcie tematu drażni tylko trochę, o tyle w książce doprowadza momentami do szewskiej pasji. Kolejnym elementem, który kompletnie się nie sprawdził jest sam dialog bohaterów. Chwilami miałam wrażenie, że te dialogowe wstawki napisał jakiś sztubak, który właśnie stworzył swój pierwszy erotyczny fanfik. Co gorsza, czasem to co pisze autor jest dublowane przez fragmenty prawdziwych dzienników Katarzyny, zamieszczane na ilustracjach. Wszystko wrzucane chaotycznie, bez żadnego klucza, czy porządkującej je myśli, zupełnie jakby autor wsadził do książki wszystko co znalazł w “teczce” Katarzyna II. Ciekawostki historyczne, smaczki na które liczyłam? Zapomnij.
Podsumowując – nie znam innych opracowań tego autora, ale jeśli są równie bałaganiarskie i powierzchowne, to współczuję tym, którzy je kupili.