Motayne Maya – Nocturna

1 out of 5 stars (1 / 5) Nocturna miała  być powieścią fantasy, z elementami grozy, osadzoną w niezmiernie modnym nurcie Young Adult. Przynajmniej ja kupowałam ją jako właśnie taką. Dostała też niezłe noty, więc brała się za czytanie pełna optymizmu.   Po lekturze mogę stwierdzić jedynie, że z buńczucznych zapowiedzi niewiele wyszło. Tak naprawdę dostałam młodzieżowy romans w magicznych bardzo krótkich gatkach.  Zacznijmy jednak od początku, czyli od fabuły. A ta bazuje na zgranych motywach. Pierwszy z nich to tytułowa Nocturna – panowanie ciemności czy może bardziej globalnego zła i czarnej magii. Po naszemu – Armagedon. Drugi motyw na którym oparła swą powieść autorka, to uczeń czarnoksiężnika. I Alfie i Finn zbyt pewni swoich racji i mocy lekceważą zło i w efekcie doprowadzają do katastrofy. A próbując do niej nie dopuścić – brną jeszcze bardziej.  Trzeci to motyw poczucia winy i braku akceptacji straty  Powodowani nim bohaterowie popełniają błąd za błędem. Wreszcie ulubiony motyw YA – opozycja dorośli – młodzież. Nasi bohaterowie zachowują się jak rodzeństwo które stłukło ulubiony wazon mamy i robią teraz wszystko, żeby posprzątać bałagan zanim dorośli wrócą.  Do wszystkiego historia rozgrywa się w… Kastalaniii, która wciąż podnosi się po latach okupacji Anglezyjczyków…. Kastalania,  Anglezja… Serio? Nie dało się wymyślić niczego innego? Naprawdę trzeba było przekręcać nazwy istniejących krain? W oryginale brzmi to nieco bardziej strawnie bo Castalla i Englass ., ale mimo wszystko, wierzcie mi ilekroć natykałam się na te nazwy, dostawałam mentalnej wysypki… Do tego motyw zbuntowanego młodszego księcia, też całkiem popularny w literaturze. Podsumowując – fabuła to zlepieniec

Akcja… hm… Akcja albo grzęźnie w przegadanych opisach, albo wlecze się jak zdychający osioł, bo nawet wtedy gdy nasi bohaterowie zmuszeni są walczyć o życie czy podejmować trudne etycznie decyzje – autorka przedstawia to tak, że nic tylko zasnąć z emocji. W kilku recenzjach zdarzyło mi się przeczytać, o zaskakujących zwrotach akcji. Nie wiem tylko jak nieuważnie trzeba czytać tę książkę, żeby być zaskoczonym przez którykolwiek ze zwrotów akcji. Autorka prowadzi narrację wyjątkowo linearnie i schematycznie.  Logika?  Ta zwiała na samym początku. Jeśli bohaterowie zapakują się w jakąś sytuację bez wyjścia, możemy być pewni, że pojawi się rozwiązanie z przysłowiowego kapelusza i akcja potoczy się bez przeszkód dalej.

Bohaterowie… w zasadzie powinnam ich przemilczeć. Papierowe postacie z udawaną głębią. A choć Autorka bardzo stara się nas przekonać do tego jak bardzo są skomplikowani, poranieni i niezwykli, tym bardziej sztampowo, nijako i niedojrzale prezentują się  Alfie  i Finn. Ich wzajemna niechęć i przepychanki sprawiają wrażenie kuksańców i przepychanek na szkolnej stołówce, motywy są jak u pięciolatków,  dialogi przyprawiają o rozpacz. No i ten nieszczęsny romans – wszyscy go widzą poza bohaterami, a co gorsza choć w zamyśle fabularnym miało iskrzyć, to znowu poziomem dojrzałości bardziej przypomina zaloty ze szkolnego korytarza i to w szkole podstawowej.

Podsumowując – Nocturna to opowieść o niedojrzałości i zagubieniu bohaterów i autorki. I nie wiem kto pogubił się bardziej.  A ten punkcik w  ocenie? To za pomysł z magią naturalną propio. I  za cienie magów.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *