Już sama okładka jest intrygująca – na szaro-burym papierze odciśnięte ślady zakrwawionych dłoni. Czy zatem w środku jest krwawa opowieść z pogranicza horroru? Nie, i bardzo dobrze, że nie. „Nikczemne historie” to zbiór opowiadań o mniejszych i większych zbrodniach przełomu XIX i XX wieku, kiedy wszystko się zmieniało, nawet zbrodniarz i ofiara musieli się dostosować do zmian technologicznych i społecznych. Oczywiście pępkiem świata jest Kraków i różne jego ciemne sprawy, w końcu Autorka tu mieszka i to nie jest jej pierwsza opowieść osadzona w realiach małego miasta okolonego austriackimi fortami – ale też kolejne fragmenty zabierają nas a to do zaboru pruskiego, a to do Berlina czy Petersburga, a w końcu do Nowego Świata. Niektóre z opisanych historii są podobne do tych, które można było znaleźć w starych podręcznikach do kryminalistyki, inne są pewnie kompilacją uzupełnioną dedukcjami Autorki, jeszcze inne – wytworem jej wyobraźni. Tworzą jednak całość, i to całość bardzo zgrabną i dobrze skomponowaną. Powtarzają się motywy – nóż, sznur, lustro jako symbol oceniającego świata i świat jako swoiste lustro dla człowieka. Autorka pokazuje, jak z tych samych faktów można stworzyć zupełnie różne narracje i – co więcej – te narracje nie są bezinteresowne, jeżeli nawet dotyczą dawno przebrzmiałych i wyjaśnionych zdawałoby się spraw, to przecież mają funkcjonować tu i teraz – coś odkryć, coś zakryć, coś zmanipulować, zastąpić jedną prawdę drugą prawdą, równie prawdziwą i równie fałszywą jak poprzedniczka…
Zazwyczaj poprawne wyjaśnienie jest skomplikowane i wielokrotnie splątane, tak z reguły ujmuje to kryminalistyka. Bywa jednak, że prawdziwe jest wyjaśnienie najprostsze, a człowiek upatrujący we wszystkim drugiego, trzeciego i każdego kolejnego dna sam sobie uprzykrza życie.
Dobrze się czyta te opowiadania, a to, że czasem zapomina się o kontekście zbrodni i czyta tekst jak starą dobrą powieść obyczajową skrzyżowaną z reportażem, uważam za wielkie osiągnięcie Autorki.
Jeżeli więc chcecie przeczytać coś, co łamie schematy, mieszając czas, przestrzeń i ludzkie motywy – polecam