Rick Riordan – Syn Neptuna (The Son of Neptune)

syn-neptunaPercy uciekając przed gorgonami trafia do Nowego Rzymu – obozu rzymskich herosów. Tam poznaje nowych przyjaciół – Franka i Hazel, i zostaje przyjęty w poczet Legionu. Stara się zwalczyć amnezję – nie pamięta nic poza Annabeth i stara się przypomnieć sobie skąd zna Nico, którego poznał jako brata Hazel, i który wydaje mu się znajomy. Uczy się też nowego podejścia do życia herosa, która z wersją grecką ma niewiele wspólnego i stara się ją pogodzić z przebłyskami pamięci. Frank, Hazel i Percy wyruszają, ku niezadowoleniu władz obozu, na wyprawę na Alaskę – mają uwolnić Thanathosa i przy okazji odnaleźć legendarnego orła legionu, który zaginął tam razem ze sporym oddziałem półbogów kilkanaście lat temu.
Książki niestety nie czytało się tak łatwo, lekko i przyjemnie jak The Lost Hero, i to bynajmniej nie dlatego, że jednym z bohaterów jest Percy, za którym nie przepadam. Autor nadal zmienia narratora co dwa rozdziały przeskakując między bohaterami i nadal różnicuje styl opowieści. Każdy z bohaterów ma też swoje problemy i rozterki, tak jak w poprzednim tomie. Jednak tutaj skład bohaterskiej drużyny ma problemy, które doprowadzają do ciągłego czarnowidztwa, popadania w depresje i do podejścia typu: mamy przerąbane, a jak jakimś cudem przeżyjemy, to potem będzie tylko gorzej. Trzeba uczciwie przyznać, że mają powody żeby się martwic, ale połączenie trójki notorycznie desperujących bohaterów nie wpływa pozytywnie na komfort czytania i próby wzbudzenia sympatii czytelnika. Riordan nadal całkiem nieźle uwspółcześnia motywy mitologiczne, a po wprowadzeniu rzymskiego panteonu dostał dwa razy więcej zabawek i dobrze je wykorzystuje.
Czytanie The Son of Neptune było momentami meczące, jednak sięgnę po The Mark of Athena, choćby po to, żeby sprawdzić jak autor poradzi sobie z rozdzieleniem narracji na siedmiu bohaterów.
Przeciętniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *