Finlandia – w powszechnym pojęciu, kraina mlekiem i miodem płynąca, zamieszkała przez przyjaznych, choć nieco chłodnych i szorstkich ludzi. Finlandia, kraina całkowicie ( przynajmniej przeze mnie) nieznana. Co skrywają w sobie Finowie? Czy rzeczywiście są tak prostoduszni jak Muminki? Po książkę Małgorzaty Sidz sięgnęłam z ogromną ciekawością, mając nadzieję, że odsłoni przede mną trochę prawdy skrywającej się pod powszechnymi opiniami o tym kraju – przekonaniami, które są równie prawdziwe jak przekonania o egzotycznych “rajach” w rodzaju Dominikany czy Tajlandii.Czy dostałam tę prawdę ? Myślę, że tak. Choć mam trochę zastrzeżeń do formy. Bo przez całą lekturę nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Małgorzacie trudno jest ustrzec się oceniania tego co relacjonuje. Nawet kiedy wydaje się, że relacja jest całkowicie wyprana z emocji – tak jak przy opisie oddawania osób starszych do domów opieki, gdzieś w tle niczym brzęczenie zepsutego kontaktu pobrzmiewa echo dezaprobaty. Mam też wrażenie, że Autorka nie mogła się zdecydować czy chce pokazać po prostu obraz kraju, czy też przekazać jakieś przesłanie ukryte pod historiami jednostek. To właśnie sprawiało, że lektura nie do końca mnie wciągnęła, że były momenty które dłużyły się niemiłosiernie. Ale nie żałuję że sięgnęłam po tę pozycję. Dowiedziałam się z niej sporo o historii i wewnętrznych napięciach które trapią ten wydawałoby się tak jednorodny kraj i bezkonfliktowe społeczeństwo. Odczarowało to trochę moje patrzenie na Finlandię jako na nieco chłodny ale jednak raj. Po raz kolejny uświadomiło starą prawdę, że to tylko w naszym odczuciu trawa z drugiej strony płota jest bardziej zielona i słodsza. I, że by poszukać odmienności i egzotyki niekoniecznie trzeba lecieć na drugą kulturę. Bo odmienność mamy tuż obok. Trzeba tylko mieć odwagę ją zobaczyć , nazwać i zaakceptować.