Zofia Potocka żyła w czasach kiedy kobieta “mogła być albo żoną, albo dziwką”. Koniec. Kropka. Żadnych innych możliwości. Biel albo czerń. Jedyny wybór – być żoną biedaka, ( i być może skończyć jako dziwka po jego śmierci) lub być dziwką ( utrzymanką, kurtyzaną, metresą, oddaliską) kogoś możnego. Pławić się w luksusie i topić w ślinie, lub tyrać od świtu do zmierzchu bez gwarancji, że się w tej ślinie i tak nie skończy. Można też było być żoną kogoś możnego i skończyć jak dziwka, lub popaść w biedę. Tak czy inaczej była to w kółko kombinacja tych dwóch możliwości.Kiedy sięgałam po Ogród Afrodyty nie miałam zielonego pojęcia, że Zofia Potocka była greczynką, ani, że chodzi o żonę “tego” Potockiego. Miałam nadzieję, na lekką powieść, dobrze osadzoną w realiach historycznych, która przybliży mi nieznany kawałek historii Polski. Nie zawiodłam się. Ewa Stachniak ma smykałkę do wyszukiwania ciekawych tematów i podobnie jak Philippa Gregory stara się oddawać głos tym, którym historia głosu dotąd nie oddawała – kobietom. Smaczku całości dodaje fakt, iż książka pierwotnie powstała w języku angielskim, a jej ukrytym zadaniem było przybliżenie zagranicznym czytelnikom jakiegoś kawałka historii Polski. Nie powiem, pomysłowe – pod chwytliwym tytułem przemycić trochę informacji o tym co to się w tej upadającej Polsce działo.
Książka opowiada nam fabularyzowaną historię jednej z najsławniejszych polskich metres – od jej narodzin aż po zmierzch. Zofię Potocką poznajemy w ostatnich chwilach jej życia, konającą na raka macicy. Tak naprawdę nie wiemy czy jej historia była właśnie taka jak roi się jej w malignie czy oparach laudanum i opium. Jednak fikcja umiejętnie wymieszana z faktami historycznymi sprawia, że nie kwestionujemy niczego, z fascynacją śledząc losy kobiety, która dwukrotnie zdradzona i oszukana wzięła sprawy w swoje ręce i do maksimum wykorzystała swoje jedyne bogactwo, wdzięk egzotyczną urodę i nieprzeciętny dar do nauki języków. Od prostej greckiej dziewczyny córki handlarza bydłem, do kochanki królów i magnatów. Od kochanki podstarzałego polskiego dyplomaty, przez żonę polskiego szlachcica po żonę magnata. Od bezradnej dziewczyny przerażonej i zagubionej, przez świadomą swej władzy kobietę, po matkę dzieciom.
Warto również zwrócić uwagę na postacie drugoplanowe. Na początku zastanawiałam się, w jakim celu zostały wprowadzone. Czy mają tylko dodać kolorytu, coś uwypuklić, wyjaśnić? Jaki cel miało wprowadzenie do akcji córki polskiego oficera wojsk napoleońskich który zmarł na San Domingo, jego żony żydowskiej przechrzty czy francuskiego lekarza, który przeszedł z wojskami napoleońskimi szlak kampanii rosyjskiej. Dopiero końcowa notatka mówiąca o przybliżaniu czytelnikom z zachodu historii Polski wyjaśniła mi czemu właśnie takie postacie przewijają się przez karty książki.
Podsumowując: bardzo dobra, choć miejscami lekko przegadana książka. Zmusza do zadawania sobie bardzo podstawowych pytań: o szczęście, spełnienie, sens życia.