Pewnej Gwiazdkowej nocy trójka rodzeństwa musi zostać ukryta przed niebezpieczeństwem. Dzieciaki zostają zawiezione do sierocińca a rodzice obiecują najstarszej – Kate, że po nich wrócą. Jednak 10 lat później Kate, Emma i Michael dalej są odsyłani z jednego sierocińca do drugiego, aż w końcu trafiają do starego domu na tajemniczej wyspie.
Poza bardzo wyraźnymi zapożyczeniami z Harrego Pottera, Opowieści z Narnii i Lemony Snicketa, i użycia po raz kolejny schematu sieroty z zaginionymi rodzicami autor dodał jeszcze Królową Śniegu, Percyego Jacksona, Władcę Pierścieni i …. Terminatora. Przy takiej mieszance wybuchowej nie za dużo zostaje miejsca na oryginalne pomysły i też niewiele takich uda się w książce znaleźć, a poszczególne fragmenty bez większych problemów da się połączyć z ich oryginalnymi wersjami. Chociaż trzeba przyznać, że mimo wszystko tę mieszankę wybuchową czyta się szybko i dosyć przyjemnie – fabularnie największym problemem jest motyw podróży w czasie, który jest nie do końca wyjaśniony i trochę sprawia wrażenie jakby autor pogubił się w zeznaniach.
Mimo wtórności fabuły zdecydowanie większym problemem są bohaterowie – nawet o głównym trio nie dowiadujemy się za dużo, więc dość trudno im kibicować. Pozostałe postacie są jeszcze bardziej nijakie, bezbarwne i składają się głównie z imion. O dziwo najbardziej rozbudowany i najciekawszy jest czarny charakter. „Okoliczności przyrody” też nie wyglądają za dobrze, opisy w najlepszym wypadku są skrótowe i pozbawione klimatu, trochę jakby autor mówił „już to czytaliście i wiecie jak powinno wyglądać”.
Nie jest to najgorsza książka – styl jest lekki, autor nie cierpi na grafomanię, a akcja wartko toczy się do przodu. Ale wszystko to już kiedyś było – w zdecydowanie lepszym wykonaniu i z ciekawszymi bohaterami. Tak że po raz kolejny polecam…. oryginały z których tak radośnie korzystał autor.
Książka stworzona metodą copy-paste, gniot – omijać z daleka