Pierwszy tom Nordyckiej trylogii nie wywołał we mnie nadzwyczajnego entuzjazmu, już raczej dezorientację i znużenie. Toteż po drugi tom sięgnęłam z obowiązku niż z potrzeby serca, ot, żeby odfajkować, że się przeczytało. Na całe szczęście tom drugi jest trochę lepszy od pierwszego. Trochę. Nie wpadajcie w zachwyt. Czytaj dalej »