Wreszcie skończyłam Sekretną Księgę Dantego. Powiem od razu – uff jak dobrze. Ta powieść to niemal podręcznikowy przykład, jak łatwo można „zarżnąć” ciekawy pomysł . To również doskonały przykład na to, że głęboka wiedza autora o temacie książki potrafi tejże książce zaszkodzić. A zapowiadało się naprawdę dobrze. Powieść rozpoczyna scena ostatniej bitwy templariuszy w oblężonej przez muzułmanów Akce. Wraz z jednym z bohaterów jesteśmy świadkami odesłania templariusza z pola walki. Ów brat ma coś komuś przekazać, coś zabezpieczyć, jednym słowem ma wykonać tajną misję. Templariusze wiadomo, temat chwytliwy, mitów dookoła nich namnożyło się więcej niż przysłowiowych wszy na kożuchu, więc choć do Dantego nijak mi jakoś nie pasowali, wzięłam się za czytanie z chęcią. Może autor wymyślił jakąś nową teorię z zakonem w tle? Oj wymyślił. Aż mnie głowa rozbolała.
W tej recenzji mam zamiar spojlerować na całego, więc uprzedzam, kto chce się sam zmierzyć z tematem, niech dalej nie czyta. Czytaj dalej »