Bywają książki, których nie sposób dobrze zrecenzować. Bo gdy zaczynasz pisać o jednym jej aspekcie, zaraz uświadamiasz sobie kolejną warstwę wychylającą się spod spodu. I jak tu teraz wybrać, która jest ważniejsza, jak połączyć te warstwy w spójną całość? Jak nie zanudzić czytelnika ględzeniem o emocjach i nastrojach? Taka jest właśnie “Psalmodia”. Niejednoznaczna, niedookreślona, wielowarstwowa, raz nużąca sztampowymi rozwiązaniami, raz denerwująca gadulstwem, by za chwilę zaskoczyć jakimś skojarzeniem. Wybaczcie zatem, jeśli ta recenzja nie będzie gładka, lecz usiłując nadążyć za książką również zacznie skakać po tematach. Czytaj dalej »