Nasz umysł to miejsce mroczne i tajemnicze. Zasiedlają ją zwidy i potwory wyrosłe na glebie naszych emocji, uczuć i przekonań. Wyrastają z lęków i wiary. Karmią się cierpieniem, rozpaczą, gniewem. A jeśli do tego całego konglomeratu dołożymy jeszcze poczucie winy i lekki swąd mistycyzmu – wtedy pojawia się szaleństwo. I to właśnie szaleństwo zaoferował mi autor Requiem. Czytaj dalej »
Solaris
Robert J. Sawyer – Ludzie (Neandertalska Paralaksa t.2)
Kategorie: Science fictionTę książkę przeczytałam już dość dawno. Ale jakoś nie mogłam się zebrać do jej zrecenzowania. Może dlatego, że drugi tom opowieści o ludziach i neandertalczykach rozwija się w spodziewany sposób w spodziewanym kierunku. To jeszcze od biedy można strawić, ostatecznie nie byłaby to pierwsza książka, w której autor niespecjalnie ukrywa swoje zamiary co do rozwoju fabuły. Dopóki nie jest to kryminał nie ma się czego czepiać, choć jak chyba każdy wolę książki, w których autor zmusza mnie do biegania za mylnymi tropami. Natomiast to co mnie nieodmiennie denerwuje i drażni w książkach to moralizatorstwo, nachalne wciskanie przekonań i przerysowania. A tych mamy w “Ludziach” do woli. Czytaj dalej »
Robert J. Sawyer – Hominidzi (Neandertalska Paralaksa t.1)
Kategorie: Science fictionA gdyby tak historia miała wiele wersji? Tak, wiem już to przerabialiśmy. Dodajmy, przerabialiśmy wielokrotnie. Jednak w zdecydowanej większości z opowieści wykorzystujących motyw innego rozwoju historii opowiadana była historia naszego gatunku, a zmieniały się okoliczności. A to Chiny rządziły światem, a to zginęła królowa Wiktoria, a to Hitler wygrał wojnę i tak alej i w tym stylu. Jednak Robert J. Sawyer stworzył rzecz zdecydowanie bardziej ambitną. W jego opowieści, w alternatywnej linii historii iskra rozumu zajaśniała nie w kulistej łepetynie człowieka z crom-magnon, ale w wydłużonej, masywnej czaszce Neandertalczyka. Czytaj dalej »
Frantisek Novotny – Długi dzień Walhalli
Kategorie: FantasyZawsze szczyciłam się tym, że w mitologiach różnych kręgów kulturowych jestem dość otrzaskana. I wreszcie doczekałam się tego, że dostałam prztyczka w nos. Okazało się po prostu, że do czytania “Walhalli” jestem jednak za mało otrzaskana, bowiem w połowie pierwszego tomu musiałam zabrać się za studiowanie Eddy. Inaczej myliło mi się wszystko. A już w szczególności walkirie.
Sam pomysł na książkę jest dość intrygujący. W zaświatach trwa odwieczna wojna dobra ze złem. Zło sięgnęło po smoki. Dobro…. Hm, no z nazywaniem Odyna dobrem to bym się jednak wstrzymała…, powiedzmy, że ci mniej źli postanowili też sięgnąć po broń latającą. I w tym celu walkirie dostały zadanie sprowadzania do Walhalli lotników z czasów pierwszej wojny światowej. Rzecz jasna sprowadzania wraz z ich sklejkowo- szmacianymi rumakami. Czytaj dalej »