Przyznaję, że na widok kolejnej książki Philippy Gregory trochę sobie jęknęłam w duszy. Ostatnie publikacje tej autorki, nieco mnie rozczarowały wplataniem w historię mistycznych nutek. ( Nie mam nic przeciwko lekkiemu mistycznemu sosikowi, ale nie do wszystkich potraw smakuje on jednako dobrze.) Poza tym, nie ukrywam, nieco mnie zmęczyło bobrowanie po historia angielskich „pań na szczycie” i miałam nadzieję, że autorka zajęta tworzeniem seria książek dla młodzieży da nieco odpoczynku dorosłym czytelnikom. Ale cóż się nie robi dla ulubionej autorki…. Złapałam za książkę i powędrowałam do kasy. Czytaj dalej »