Gregory Philippa – Uwięziona królowa

uwieziona Przyznaję, że na widok kolejnej książki Philippy Gregory trochę sobie jęknęłam w duszy. Ostatnie publikacje tej autorki, nieco mnie rozczarowały wplataniem w historię mistycznych nutek. ( Nie mam nic przeciwko lekkiemu mistycznemu sosikowi, ale nie do wszystkich potraw smakuje on jednako dobrze.) Poza tym, nie ukrywam,  nieco mnie zmęczyło  bobrowanie  po historia angielskich „pań na szczycie” i miałam nadzieję, że autorka zajęta tworzeniem seria książek dla młodzieży da nieco odpoczynku dorosłym czytelnikom.  Ale cóż się nie robi dla ulubionej autorki….  Złapałam za książkę i powędrowałam do kasy. Tym razem Philippa Gregory postanowiła przybliżyć czytelnikom losy Marii Stuart, królowej której krótkie panowanie i związane z nim perturbacje, jak twierdzą niektórzy widoczne są w zjednoczonym królestwie do dziś. Autorka  rzuciła przy tym  wyzwanie dość powszechnemu osądowi, że w konflikcie dwóch królowych ( Elżbiety i Marii) wygrała ta, która kierowała się rozumem  przegrała  zaś ta, która kierowała się sercem.   Wydarzenia stanowiące kanwę powieści poznajemy   z trzech punktów widzenia:  Marii, uwięzionej królowej, George’a Talbota jej strażnika,  oraz jego żony Bess .  Co ciekawsze każdy punkt widzenia jest praktycznie natychmiast konfrontowany z pozostałymi dwoma. Ponieważ żadna z tych odsłon nie jest specjalnie długa, czytelnik nie nuży się i nie denerwuje, mimo tego, że praktycznie trzy razy czyta  o tej  samej sytuacji. Przynajmniej ja z dużym zainteresowaniem przyglądałam się, jak to samo zdarzenie może być interpretowane w zależności od przysłowiowego punktu siedzenia.  Taki zabieg pozwolił również autorce na dość swobodne „bujanie” emocjami czytelnika , kreowanie niezwykle dynamicznie układu między osobami dramatu,  podkreślanie tragizmu wszystkich trzech zaplątanych w pajęczynę intryg, kłamstw i oszustw postaci.  Philippa Gregory nie musi męczyć się przedstawianiem postaci. Bohaterowie robią to sami. Podsumowując – cieszę się, że kupiłam Uwięzioną królową.  Moja ulubiona autorka znowu jest w formie –napisała książkę, którą przeczytałam jednym tchem i z której wiele się nauczyłam. Nie, nie o historii Anglii. O człowieku, polityce i władzy.

Polecam

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *