Długo zabierałam się za pisanie tej recenzji.
Rzadko bowiem trafiają się mi książki o których nie wiem co napisać. Tymczasem Bohaterów odłożyłam z kompletnym chaosem w głowie i zamętem w uczuciach.
5 dni. Tyle trwa akcja opisana na 742 stronach książki. Pięć koszmarnych dni jednej bitwy. Jednej bitwy w trakcie jednej głupiej, niepotrzebnej wojenki. Zresztą, mój Boże czy są potrzebne wojny? Każda zaczyna się tak samo – od czyjegoś rachunku ekonomicznego, podlanego butą egoizmu, czasem strachu. Nie inaczej jest w Bohaterach. Północ jest uboga i zacofana technologicznie. Ludzie z północy zmagają się z ciężkim paskudnym klimatem i z własnym ubóstwem. Ich jedyną nadzieją na zmianę losu jest wstąpienie do armii tego lub tamtego watażki i “nahapanie” się łupów. I chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć jak złudna to nadzieja. Południe jest bogate. Ma dostęp do morza, nie najgorszy klimat, rozwinięty handel. Jest…. “cywilizowane” – no przynajmniej dla tych z północy. Południowych, zwanych też Unionistami nie pcha do wojaczki rozpaczliwa nadzieja na zmianę statusu społecznego. Ich zmusza do walki rozkaz królewski oraz ambicja. Ambicja królewska i ambicja pomniejszych arystokratów. Czytaj dalej »