Literatura skandynawska to… literatura skandynawska. Koniec kropka. Obojętne, czy jest to krwisty kryminał, obyczajówka, thriller czy powieść psychologiczna. Zawsze znajdziemy w niej charakterystyczne elementy, które sprawią, że bez zerkania na okładkę i grubo wcześniej niż w treści pojawi się jakiś Bjorn powiecie – „to literatura skandynawska…”
Lód i woda, woda i lód jest pod tym względem klasyczna do bólu. Na całe szczęście tylko pod tym względem.





O manuskrypcie Voynicha słyszał chyba każdy, kto choć trochę interesował się kabałą, ezoteryką czy chociażby Pragą Rudolfa II. Tajemnicza księga która wciąż oczekuje na odczytanie. Szyfr, lub język, który nawet w naszym skomputeryzowanym świecie wciąż nie daje się złamać i przetłumaczyć. Związki z Johnem Dee, Tycho de Brache, Johannesem Keplerem. Sam miód i małmazja na serce tych którzy kochają się w teoriach spiskowych, tajemnicach i ezoteryce. Temat niemalże samograj, równie nośny jak kod Leonardo da Vinci. Tylko brać i pisać….