Wieże z kamienia to symbol kaukaskiej niezależności, odmienności i co tu kryć symbol pewnego zamknięcia na świat. Historycznie to miejsca w których mogły chronić się przed rozbójnikami karawany podążające jedwabnym szlakiem. Społecznie – to symbol kaukaskiej rodziny – najwyższej wartości w tym jakże trudnym do zrozumienia dla nas świecie. Po raz kolejny Wojciech Jagielski zabiera nas w podróż po Kaukazie. Po krainie pełnej sprzeczności, gdzie nowe, agresywnie wypiera stare i sprawdzone obyczaje i rozwiązaniaKiedy sięgałam po tę książkę miałam nadzieję, że opowiada ona o Swanetii – tym regionie Kaukazu, w którym ostało się najwięcej kamiennych wież i gdzie są one wykorzystywane do dzisiaj. Niestety, autor skupił się na Czeczenii. Z dziennikarskiego punktu widzenia wybrał poprawnie – książka powstała w czasie walk rosyjsko czeczeńskich, czyli wtedy gdy oczy całego świata skierowane były właśnie na Czeczenię i nie jeden z obserwatorów tego konfliktu zadawał sobie pytanie o co tak naprawdę chodzi w tej nieco absurdalnej wojnie o kawałek Kaukazu. Czy rzeczywiście jest to wojna zranionego w swej dumie rosyjskiego molocha, przeciwko małemu ale zadziornemu państewku, czy “jak zwykle” jest to wojna o surowce? Czy przede wszystkim jest to wojna polityczna mająca z jednej strony wesprzeć słabnącego Jelcyna, z drugiej dokończyć zabezpieczenie południowej flanki Rosji, zabezpieczenie rozpoczęte cichym zhołdowaniem Kazachstanu czy Turkmenistanu?
Czy może, tak jak to przedstawił Wojciech Jagielski w tle plącze się zadawniona niechęć Czarnych do białych i vice versa? Przyznam szczerze ze przedstawianie Słowian jako nacji uciskającej biednych “czarnych” czyli ludy kaukaskie niezbyt mi się spodobało. W naszej polskiej mentalności przecież to my Słowianie jesteśmy biedni i uciskani przez różne paskudne narody. Jakoś łatwo się nam zapomina, że Słowianie to nie tylko Polacy ale także Rosjanie. Dawne ZSRR które rozlało się tak szeroko to właśnie “bracia Słowianie”. I ci “bracia” niejedno mają za pazurami i uszami. Przypomnijmy sobie choćby wysiedlanie całych kaukaskich narodów.
Trzeba przyznać, że autor bardzo starał się zachować obiektywizm i bynajmniej nie wybielał Czeczenów. Starał się raczej pokazać ich świat ze wszystkimi jego jasnymi i ciemnymi stronami, z pięknem folkloru i czernią zdziczenia.
Myślę, że warto przeczytać Wieże. Choćby właśnie po to by lepiej zrozumieć to co dzieje się na świecie dookoła nas.