W małej niemieckiej ni to wsi, ni to mieścinie na obrzeżach aglomeracji Frankfurtu pojawia się ZŁO – oto po dziesięciu latach wychodzi z więzienia syn miejscowego restauratora, skazany w wieku 19 lat za morderstwo dwóch nastoletnich koleżanek. Co prawda były wątpliwości, co prawda nie znaleziono ciał – ale ślady krwi i zeznania świadków wystarczyły na poszlakowy proces. Tymczasem sprawy się komplikują – podczas rozbiórki starego zbiornika w nie używanej już bazie wojskowej robotnicy znajdują szkielet kobiety. Okazuje się, że to szczątki jednej z ofiar tamtego mordu – ale tylko jednej, drugiego ciała nadal brak.
Taki jest punkt wyjścia do śledztwa, które prowadzi nadkomisarz Oliver von Bodenstein i komisarz Pia Kirchhoff – para doświadczonych policjantów, postaci stworzonych przez doświadczoną i uznaną autorkę Nele Neuhaus.
A potem jest zdziwienie, bo mieszkańcy Altenhein nie bardzo przypominają takich Niemców, jakich zwykliśmy sobie wyobrażać – Ordnung to u nich głównie pozory i wcale nie jest tam zbyt gemuetlich (miło). Nikt, ale to dosłownie nikt w tej “metropolii” nie jest tym, za kogo się podaje, nie jest taki, jakim chciałby, żeby widzieli go inni. Miejscowy biznesmen, prowadzący dużą międzynarodową firmę, wcale nie jest taki znów samodzielny w swoich decyzjach, baba-herszt i czołowa wsiowa plotkara tak naprawdę jest ofiarą przemocy ze strony męża, który z kolei oficjalnie jest pantoflarzem, ale de facto ma dużą kolekcję różnego rodzaju broni i spore pokłady agresji w sobie…. Znana aktorka-celebrytka swoją popularnością i dochodami wciąż kompensuje sobie to, że w szkole miała status brzydkiego kaczątka, lekarka-społecznik znana w środowisku z altruizmu też ma drugą twarz…
Dotyczy to też policjantów – von Bodensein, urodzony jako dziedzic tytułu grafa, z zawodu policyjny dochodzeniowiec w istocie jest manipulowanym przez żonę rogaczem. Pia Kirchhof z kolei szuka sposobu na obejście grożącego jej nakazu rozbiórki domu, który kupiła nie sprawdziwszy, czy nie jest on samowolą budowlaną.
I tak to się kręci – Autorka buduje swoją opowieść precyzyjnie, stopniując napięcie i prowadząc czytelnika przez kolejne kulminacje fabuły. Moim zdaniem tych kulminacji jest jednak za dużo, w pewnym momencie opowieść traci już nie tylko prawdopodobieństwo, ale nawet wewnętrzną logikę.
Jeżeli jednak chcecie potraktować tę opowieść jako nieco odrealniony opis nie tyle kolejnych zbrodni (oczywiście w tej kwestii również nic nie jest tak, jak się wydawało), co ludzkich charakterów i ludzkich wyborów – przeczytajcie.