Kiedy oglądamy seriale policyjne – zwłaszcza te zachodnie, nie da się nie zauważyć jak wielką pomocą w dochodzeniu może być doskonała praca laboratorium kryminalnego. Wspaniałe laboratoria i metody zwłaszcza w zestawieniu z siermiężnymi metodami i możliwościami naszej policji mogą wywoływać tylko jęk zazdrości. Tymczasem, jak przekonuje nas lektura stulecia detektywów – to w Europie narodziła się współczesna kryminalistyka. Na 700 stronach niełatwej lektury czytamy o początkach systemów identyfikacji, o tym jak rodziła się medycyna sądowa, o niełatwej drodze jaką musieli przebyć toksykolodzy sądowi zanim ich odkrycia zostały zaakceptowane, czy wreszcie o narodzinach balistyki sądowej. Poznajemy wydarzenia i zbrodnie, związane z największymi odkryciami lekarzy anatomopatologów, farmaceutów i chemików. Poznajemy wątpliwości i podejrzenia policjantów. Widzimy jak drążenie tematu i poszukiwanie jednoznacznej odpowiedzi posuwają naprzód tę niełatwą naukę wiedzy jaką jest kryminalistyka.
To kolejna książka Jurgena Thordwalda, która zmusza mnie do obejrzenia się wstecz i docenienia całej rzeszy ludzi, dzięki pracy których dziś potrafimy jednoznacznie odpowiedzieć na niejedno skomplikowane pytanie zadane na miejscu zbrodni przez policjantów.
Polecam, choć zaznaczam jeszcze raz – nie jest to lektura łatwa i nie zawsze przyjemna, choć może nie tak drastyczna jak stulecie chirurgów.