by Atisha
Jest taka półka w mojej bibliotece, którą określam mianem skarbnicy. Chciałabym kiedyś być tak bogatą, aby stojące na niej książki oprawić w jednolite, eleganckie okładki. Z drugiej strony…. Biorąc pod uwagę tematykę książek, które z upodobaniem na tej właśnie półce ustawiam, mam pewne obawy, czy te akurat książki w porządnych oprawach czułyby się dobrze. Jedną z TYCH książek jest właśnie “Podatek” Mileny Wójtowicz.
Książka, dla której trudno znaleźć kategorię, bo wszystkiego tu po trochu: i magii i humoru i parodii i kryminału. Tego ostatniego, akurat jest najmniej, a jeśli już to jest to raczej kryminał sytuacyjny wynikający z poziomu absurdu, który autorka z godnym uznania zapałem piętrzy ze strony na stronę. To typowa komedia omyłek, opierająca się na bardzo prostym założeniu, że w świecie magicznym – skoro już działa w tej samej rzeczywistości co i zwykły – działają dokładnie te same mechanizmy. Jeśli zatem w naszym świecie trzeba płacić podatki… to w świecie magicznym trzeba płacić Podatki, Grzywny, Daniny, Rekompensaty, Spłaty, i tak dalej i w tym stylu. Ściąganiem całej tej z lekka upiornej listy zajmują się poborcy, wśród których znajdzie się całkiem przypadkiem i nasza bohaterka. Problem jest tylko jeden. Nasza bohaterka niż tego ni z owego objawia nieprzeciętną moc magiczną ( ach, ta Rekrutacja, podobnie jak w rzeczywistości potrafi spartolić każdy nabór) , a co gorsza okazuje się być czystej wody rusałką w dziesiątym pokoleniu. No i karuzela rusza na całego. Jaskółki to ochroniarze magów, sexbomba jest demonicą, pudelek smokiem, księga o którą zabijają się magowie to tak naprawdę interpretacje podatkowe, a żaby są zazdrosne o wodnika. Kpina goni kpinę, parodia parodię. Czytelnik daje się uwieść absurdalnej fabule i unosząc brwi coraz wyżej czyta jednym tchem. Potem odkłada książkę i pyta się siebie z lekkim zakłopotaniem co go tak naprawdę ubawiło. Bo poza zabawnym słownictwem i zwariowaną akcją podaną w lekkim pogodnym stylu książeczka jest … taka sobie. Postacie jak wycięte z papier mache, nazwiska łopatologiczne, ( Sprawiedliwość, Magik, Czarna Majka), chwyty – jak się już człowiek z uroku książki otrząśnie – oklepane i wykorzystane do bólu.
A jednak jest coś w pisaniu Mileny Wójtowicz, że się jej książki świetnie czyta i mimo wszystkich wad i niedoróbek wręcz kocha. A już na pewno, za żadne skarby nie chce się ich z półki pozbywać.
_____________________________________________________________________________by Lashana
Bezrobocie to niefajna sprawa. Zniechęcony absolwent po pewnym czasie jest w stanie podjąć się każdej pracy, nie ważne jak nietypowej. Każą, na przykład, zbierać podatek od magii, to wyciąga się kryształ Fiskusa i pobiera należność. Kryzys jest. Bezrobocie panuje. Nie można wybrzydzać.
Monika przestała wybrzydzać i pogodziła się się ze świadomością, że obok zwykłego jest też magiczny świat do którego trafiła dzięki rekrutacji i że w ramach szkoleń pracowniczych zamiast zasad BHP pozna zestaw zaklęć bojowych. Szybko okazuje się, że HR jak zwykle coś sknocił i nowa pracownica zamiast być zwyczajnym człowiekiem jest rusałką, co dość mocno komplikuje kwestie formalne…
Poza magicznym światem z całą biblioteką przepisów i paragrafów mamy też gadające magiczne księgi, żaby robiące się na Umę i tańczące z wodnikiem, smoka bojowego, demonicę muszącą popełniać dobre uczynki w ramach obowiązków służbowych, jej byłego męża, magiczną mafię, korowody i wampiry szukające zdrowej żywności. Do tego nabijanie się z działania urzędów i korporacji i całe stado innych absurdów. Autorka radośnie i z dużą swobodą miesza w popkulturowo-magicznym tyglu wyciągając co chwile nowe cuda ku uciesze czytelnika, który wyje radośnie i stara się nie zakrztusić kawą.
Fundując co scenę nową głupawkę, parodię czy absurd Wójtowicz skutecznie odwraca uwagę czytelnika od fabuły kojarzącej się z amerykańską sensacją z Seagalem w roli głównej, i ledwo naszkicowanych postaci. Ale jakoś wyjątkowo mi to nie przeszkadzało, tę książkę czyta się nie dla tego co jest w niej opisane, ale dla tego jak jest napisane. I to „jak” zapewnia naprawdę świetną rozrywkę. Do Podatku wracałam już kilka razy i pewnie sięgnę po niego nie raz. W kategorii fantasy humorystyczna – przebój.