Drugi tom opowieści o zakazanym i przeklętym plemieniu Trolli uwięzionym pod górą przez urażoną czarownicę. Czy tylko urażoną? Może za działaniem Anushki stało coś więcej niż tylko urażona duma i złamane serce? Jak zdjąć klątwę krwi, klątwę zawiedzionej miłości? Młoda utalentowana Pieśniarka Cecile zostaje postawiona w sytuacji bez wyjścia. Musi zerwać wielosetletnie więzy klątwy, albo zostanie unicestwiona przez czar przymusu… Historia opowiadana w drugiej części Trylogii klątwy toczy się dwuwątkowo. Obserwujemy na zamianę – to co dzieje się na powierzchni z Cecile i to co dzieje się pod ziemią z Tristanem. Oboje płacą wysoką cenę za ucieczkę dziewczyny – Cecile uwięziona w zaklęciu przymusu szarpie się próbując odszukać czarownicę. Lawiruje pomiędzy matką, pracą, a jak się niebawem okaże także polityką. Tristan uwięziony i torturowany przez własnego ojca, zatruwany przez żelazo, opuszczony przez najbliższych przyjaciół którzy odwrócili się od niego po tragicznych wydarzeniach, usiłuje odzyskać utracone zaufanie społeczności pod górą i własnych towarzyszy. I zaczyna dostrzegać, że jest tylko jednym z wielu pionków na planszy gry swojego ojca.
Rozdzielenie bohaterów jest na pewno korzystne dla czytelnika, bo wreszcie nie jest zmuszony do czytania romansidła. Z drugiej strony narracja mimo wysiłków autorki nie wychodzi zbyt gładko, jest szarpana i przez to męcząca. Oboje – i Tristan i Cecile, plączą się w sieci tajemnic, intryg, niedomówień. Tak przynajmniej próbuje nam to przedstawić autorka. I to bodaj jest najsłabsza strona książki. Bo to, co przedstawiane jest jako wielka tajemnica, dla uważnego czytelnika dość szybko staje się czytelne i prowadzi do przewidywanego końca. Za to główni bohaterowie – szczególnie Cecylia są jak… dzieci we mgle i kompletnie ignorują znaki ostrzegawcze. Aż ma się ochotę potrząsnąć pannicą i warknąć, żeby przetarła oczęta i zaczęła używać mózgu.
Niestety i w tym tomie autorka musiała raz czy drugi sięgnąć po Wielki Imperatyw Narracyjny, bo inaczej jej bohaterom groziła spektakularna klapa w postaci (zapewne) gustownego nagrobka.
Całość mimo wszystko czyta się dość przyjemnie, choć momentami nieco się nudziłam. Nie wątpię jednak, że dla młodego czytelnika ta książka będzie miłą odmianą po kiczowatych produkcjach z gatunku “zabili go i ucik..”