To nie jest nowa książka – przeciwnie, copyright jest z 2007r., ale – może to i znamienne – czyta się ją w którejś tam warstwie jak bardzo aktualny tekst. To pewnie ze względu na środowisko, w którym toczy się akcja – a są to głębokie, ciemne otchłanie (żeby nie powiedzieć – lochy) telewizji. Tak, tej państwowej TVP, w której niby wszystko się zmienia wraz z kolejnymi rozdaniami władzy, ale tak właściwie wszystko zostało po staremu od czasów osławionego prezesa Szczepańskiego z lat 70-tych (tak, tego od propagandy sukcesu za Gierka….). Autorka odmalowuje to szczególne towarzystwo z ogromną doza ironii, a właściwie sarkazmu, ale też z dużą znajomością realiów, w końcu zdarzało jej się tam pracować, współpracować i co tam jeszcze przez ładne kilkadziesiąt lat. Generalna teza – konkurują tam ze sobą beztalencia i spece od hucpy, a jak się trafi ktoś naprawdę utalentowany, to albo się go niszczy, albo tak mu się poprzerabia i przemontuje w procesie produkcji, że własnego dzieła na ekranie nie rozpozna. To właśnie są te bezkręgowce – ludziki bez moralnego kręgosłupa, zasad, poglądów – takie oślizgłe i tak bardzo bez właściwości, że podczepią się do każdego trendu i na wyścigi spełniają zamówienia, także te, o których „waadza” jeszcze nawet nie pomyślała.
No i tu dochodzimy do fabuły. Jak to u Chmielewskiej – no ktoś kogoś zamordował, nawet w większych ilościach, ale jakoś tak nie nerwowo i mało strasznie, tak naprawdę to tylko pretekst do opowieści o ludziach, ludkach i ludziskach. Szczytne motywacje zostają sprowadzone do stanu rzeczywistego – małe interesiki, malutkie zemstunie, zapiekłe pretensje o nie wiadomo co, „utalentowani” młodzi ratujący się udziwnieniami, dobrze usadowieni „starzy” od lat wyćwiczeni w maskowaniu niedostatków twórczej inwencji – słowem odrębny świat, państwo w państwie, inna galaktyka niedostępna „zwyklakom”. Ironia, bon moty, grepsy – Chmielewska w całkiem niezłej formie. Co prawda przypuszczam, że ktoś (albo i sama Autorka) dorwał się starszego, a nie wydanego tekstu i nieco go przerobił – wskazują na to pewne niekonsekwencje w opisach, np. jest to świat, gdzie bohaterowie na masową skalę używają komórek, ale nagrywa się rozmowy na kasetach (sic!!!). Jedno trzeba jednak Pani Joannie przyznać – jej wyobraźnia także na starsze lata nadal była nieprzewidywalna i niekonwencjonalna, zmysł obserwacji wciąż wyostrzony, a słuch społeczny – znakomity.
Jeżeli więc macie ochotę oderwać się na parę godzin od tego, co nam serwuje codziennie tak zwany świat medialny – polecam.