(4 / 5) Odkąd na drzewie za moim oknem umościła się pustułka, zakochałam się w ptakach. No, może nie we wszystkich, bo w dalszym ciągu nie umiem zobaczyć niczego pociągającego we wszechobecnych gołębiach czy kawkach. Ale w tych drapieżnych, w tych “drapolach” jak je nazywają znawcy tematu – owszem. Kwestia poszukania odpowiedniej literatury była więc tylko kwestią czasu. Po książkę Krzysztofa Malca sięgnęłam głównie z powodu zapowiedzi, iż mówi on o ptakach w sposób przystępny i z własnego doświadczenia.
No czy może być lepsza zachęta dla domorosłej znawczyni pustułek?Rzeczywiście, muszę przyznać, że Myśliwce nie straszą nadmiarem suchej naukowej wiedzy. Można powiedzieć, że książka ta jest jak dobrze skomponowany obraz, albo dobrze doprawiona potrawa. Wszystkiego jest w niej w sam raz. I naukowego opisu rodziny drapoli i anegdotek z życia ptasiarzy, i opisów ptasich, nie zawsze najpiękniejszych obyczajów. Może czasami w te opisy wkrada się pewien chaos, ale miałam wrażenie, że to efekt zbyt obszernej wiedzy autora i chęci opowiedzenia o wszystkim naraz. Ot taka, przyjemna książeczka. W sam raz do poczytania przed snem. Jedyne czego mi w niej brakło, to więcej wiadomości o moich ukochanych pustułkach, bo z niewiadomego powodu autor skupił się bardziej na tych bardziej okazałych skrzydlatych drapieżnikach. Jednak byłam zadowolona nawet z tych kilku “perełek” wydłubanych z treści. Utwierdziły mnie w przekonaniu, że pustułki to bardzo ciekawy temat który warto zgłębiać. No i przekonałam się ile jeszcze o wszelkich szponiastych nie wiem, jak również – jaki kawałek mojej wiedzy to powtarzane od wieków, nie mające wiele wspólnego z prawdą przekonania….
polecam, choć uprzedzm jeszcze raz – miejscami jest chaotycznie a w kilku miejscach nieco nudnawo. Stąd tylko 4