(4,5 / 5)
Chyba muszę się poważnie zastanowić nad moimi wyborami książkowymi. To, że jedną z najlepszych przeczytanych w tym roku książek jest książka dla dzieci będąca wariacją na temat Artura i Minimków skrzyżowanych z Alicją w Krainie Czarów dość kiepsko świadczy o reszcie lektur. Nawet jeśli ta książka dla dzieci została napisana przez autorkę Igrzysk Śmierci.
Gregor powinien zrobić pranie, jednak zamiast tego ląduje razem ze swoją mocno nieletnią siostrą w Podziemiu. Krainy nie zamieszkują tylko wyjątkowo duże karaluchy, nietoperze, szczury i pająki, o dziwo są tam też ludzie. I to od nich Gregor dowiaduje się nie tylko o przepowiedni, ale też o zaginionym przed laty ojcu.
Chłopak jest zwykłym nastolatkiem, może trochę zbyt empatycznym i bezinteresownym jak na jedenastolatka, ale nie można go posądzać o posiadanie jakichkolwiek magicznych mocy. Już zdecydowanie bardziej podejrzana pod tym względem jest jego dwuletnia siostra, która zadziwiająco dobrze dogaduje się z częścią mieszkańców dziwnej krainy pod Nowym Jorkiem.
Gregor nie ma najmniejszej ochoty zostawać ani bohaterem, ani częścią przepowiedni, jednak powrót do domu w jednym kawałku nie będzie wcale taki prosty, jak się na początku wydawało.
Bardzo podobało mi się tempo akcji, dostajemy krótkie rozdziały i w każdym coś się dzieje. Nawet jeśli fabuła nie dąży akurat do kolejnego punktu to autorka pokazuje czytelnikowi kolejne cuda mrocznej krainy. Całkiem dobrze działa to w przypadku dorosłego czytelnika, a rozdziały są na tyle krótkie, żeby przykuć uwagę dzieci.
Akcja płynie do przodu bez produkowania wątków pobocznych, a niektóre baśniowe tropy i zwroty akcji są łatwe do przewidzenia (przynajmniej dla bardziej doświadczonych czytelników), ale w niczym to nie przeszkadza, zwłaszcza jeśli pamięta się o tym, że jest to książka dla dzieci. Pewne uproszczenia też tu znajdziemy, jednak nie ma tu nic infantylnego, a niektóre wątki są bardzo poważne.
Bardzo dobrze jest pokazane zderzenie światów i kontrast świata widzianego oczami jednego z bohaterów – knującego i logicznego aż do przesady – z odczuciami naszego bohatera.
Na dobra sprawę nie mam się do czego przyczepić – podziemny świat pod miastem jest ciekawie skonstruowany, bohaterowie różnorodni i sympatyczni, a przygoda wciąga. Nie wciąga co prawda tak jak Igrzyska i po zakończeniu Niedokończonej Przepowiedni (która też może być traktowana jako zamknięta całość) nie spieszy mi się, żeby poznać dalsze przygody Gregora. Ale tu trzeba wziąć poprawkę na to, że zdecydowanie nie jestem docelowym czytelnikiem.