
Szmaragdowa seria przyzwyczaiła nas do tego, że pojawiają się w niej książki interesujące, czasem trudne jak Sieroce pociągi, czasem zaskakujące jak Niemka. Zawsze -pisane z rozmachem jak powieści Edwarda Rutherforda
Szmaragdowa seria przyzwyczaiła nas do tego, że pojawiają się w niej książki interesujące, czasem trudne jak Sieroce pociągi, czasem zaskakujące jak Niemka. Zawsze -pisane z rozmachem jak powieści Edwarda Rutherforda
Seria wzbudziła we mnie dość mieszane uczucia, dlatego z recenzowaniem wstrzymałam się do lektury tomu drugiego. Teraz czeka na mnie tom trzeci, ale zdecydowałam, że dłużej z recenzją czekać nie będę, tylko już sobie trochę ponarzekam. Czytaj dalej »
Autorka znana jest przede wszystkim z tworzenia tzw. literatury kobiecej , lub jak kto woli Harlequinów. Toteż zaintrygowała mnie wiadomość, że tym razem “szarpnęła się” na powieść wielotomową, ba sagę rodzinną zaczynająca się w niełatwych czasach powojennych. A że jeszcze rzecz ma się rozgrywać w Nowej Hucie, to już sami wiecie – przepuścić książce nie mogłam. Czytaj dalej »
Czas żniw to książka która przez cały czas lektury budziła we mnie bardzo mieszane uczucia. Na początku było zaintrygowanie, później irytacja, później zmęczenie, potem znów zaintrygowanie, znów irytacja i na koniec lekki zawód. Jedno jest pewne. Nie da się pozostać obojętnym wobec wydarzeń przedstawionych w tej powieści. A przynajmniej ja tego nie potrafiłam. Bujała mną, że hej. Czytaj dalej »
Podczas lektury tomu 5. Opowieści, żałowałam, że wyszedł dopiero teraz. Trzy lata po tomie czwartym i i 9 od wydania pierwszego. NIe ukrywam, że taka długa przerw spowodowała, że zapomniałam dokładnie, co też się wyczyniało w poprzednich tomach, umykały mi niuanse, smaczki, z trudem odtwarzałam sobie geopolitykę i religię tego skomplikowanego świata. Czytaj dalej »
Jak to miło przyjemnie się rozczarować. Sięgając po Zresetowaną, spodziewałam się kolejnej książki adresowanej do młodego czytelnika, niezbyt skomplikowanej, za to z obowiązkowym wątkiem miłosnym czyli “cierpieniami młodego Wertera”. Tymczasem trafiła mi się rzecz wcale nie prosta, kojarząca się bardziej z Orwellowskim 1984 czy z filmowym Equlibrium niż z tak ostatnio modnymi kalkami Igrzysk śmierci. Czytaj dalej »
Stwierdzenie, że Japończycy kochają koty to truizm. Wszyscy o tym wiedzą, ale… jak oni tak naprawdę kochają te koty? Czy stawiają je na piedestale i wielbią jak Egipcjanie? Czy koty zastępują Japończykom dzieci tak jak Amerykanom? A może po prostu są – jak w Turcji, traktowane z wyrozumiałą czułością, choć nieprzesadnie rozpuszczane? Czytaj dalej »