Na okładce jak zawsze ochy i achy różnych tuzów więc kupiłam rzeczoną książeczkę, żeby się przekonać, czy rzeczywiście rośnie nam następca George R.R. Martina. Przeczytałam w jedną noc, ale nie dlatego, że mnie tak wciągnęło, tylko dlatego, że co strona to otwierałam coraz szerzej oczy ze zdziwienia, jak na kilku stronach można nagromadzić tyle głupot, a jak wiadomo szerokie otwieranie oczu usypianiu nie sprzyja. Czytaj dalej »
Author: K. Wal
Brent Weeks – Droga Cienia. Tom 1 cyklu Anioł Nocy
Kategorie: FantasyCzy zastanawialiście się skąd bierze się magia opisywana w książkach fantasy? Według jednych autorów magia po prostu JEST. ( I najczęściej jej jedynym zadaniem jest popychanie akcji tam, gdzie autor nie ma żadnego pomysłu na ciąg dalszy). Według innych magia ma swoje źródło. Źródłem może być bóstwo, może być wiara, może być cały świat ożywiony. Ze źródła trzeba umieć korzystać lub mieć stosowny talent ku temu, lub rzecz jasna i jedno i drugie. No dobrze, a skąd się bierze talent? Jedni go mają sami z siebie, inni go nie mają ale nadrabiają pracowitością, a jeszcze innym nie pomoże nawet pracowitość. Czytaj dalej »
Scarrow Simon – Pościg (Orły imperium T. 5)
Kategorie: HistorycznaDoczekałam się momentu, kiedy kolejnej serii książkowej zdecydowałam się powiedzieć „pa,pa”. Po przeczytaniu piątego tomu cyklu Orły imperium, a dokładniej po przeczytaniu notki autora zamieszczonej na jej końcu kłapnęłam tylko szczęką i stwierdziłam, że całkiem dosłownie nie kupuję tego. Czytaj dalej »
Gay Gavriel Kay – Fionavarski gobelin
Kategorie: FantasyKsiążki G.G. Kay’a generalnie lubię, choć nie wszystkie budzą we mnie jednaki entuzjazm. Przeszkadza mi w nich pewien rodzaj wtórności polegający na opowiadaniu znanych historii w alternatywnej, dość mocno pokręconej rzeczywistości. Za pierwszym razem jest to ciekawe. Za drugim – bywa zabawne. Za trzecim – nuży. Za czwartym – wkurza. A ponieważ miałam na półce właśnie cztery książki G.G.Kay’a, to stwierdzałam, że kupię piątą. Zgodnie z opisem Fionavarski Gobelin miał być pierwszym i największym dziełem autora, wiec kto wie, może do pięciu razy sztuka? Czytaj dalej »
Justin Cronin – Przejście
Kategorie: Postapokalisa, ThrillerNie przepadam za książkami Kinga. Bastionu nie zdołałam ani przeczytać ani obejrzeć. Toteż sama nie wiem co mnie podkusiło, żeby kupić książkę autora okrzykniętego jako następca Kinga. Czy „Przejście” jest rzeczywiście w typie Kinga? I tak i nie. Z jednej strony jest to dobrze napisany thriller, (choć co bardziej otrzaskany czytelnik będzie się krzywił na zbyt mało skomplikowaną intrygę.) z drugiej brak w nim jednak tego klimatu wszechobecnego zagrożenia, beznadziei, zła czającego się wszędzie i przybywającego nie wiadomo skąd. Jednym słowem jak na thriller książka zdecydowanie za mało straszy czytelnika. Po prostu od pewnego momentu czytelnik wie co się stanie i…. przynajmniej mnie to zupełnie nie ruszało. Czytaj dalej »
Michelle Moran – Madame Tussaud
Kategorie: HistorycznaTak książka jest nie tylko opowieścią o życiu twórczyni sławnego muzeum figur woskowych. To raczej opowieść o ambitnej kobiecie, archetypie „bizneswoman” żyjącej w czasach historycznego przełomu. I właśnie wydarzenia historyczne w których żyje przyszła madame Tussaud są – nie wiem czy zamierzonym przez autorkę prawdziwym bohaterem tej książki. Jest to bowiem przede wszystkim przerażająca w swej wymowie opowieść o czasach w których zatriumfował zbiorowy obłęd i histeria, a przyrodzone ludzkiemu gatunkowi okrucieństwo całkowicie wymknęło się spod kontroli. Czytaj dalej »
John Sprunk – Syn Cienia (dwugłos)
Kategorie: FantasyPierwszy tom trylogii Cienia nie porywa i nie rzuca na kolana. Gdybym miała podsumować go jednym zdaniem, to brzmiałoby ono: „Książka napisana do bólu poprawnie, do bólu liniowo i do bólu drętwym językiem”. Są czasami książki w których można się do wielu rzeczy przyczepić, ale które jednak mają w sobie to „coś”. „Coś”, dzięki któremu jesteśmy w stanie wiele autorowi wybaczyć. W „Synu Cienia” nie ma nawet tego. Sztywno, drętwo, przewidywalnie. Autor prowadzi nas, czy może raczej wlecze od punktu „a” do punktu „b” w spokojny miarowy sposób – tak jak sobie w konspekcie zapisał. Fabuła rozwija się… nazwijmy to rytmicznie. Brak w niej momentów szczególnie znaczących, a nawet jeśli teoretycznie są to opisane w taki sposób, że się tego nie zauważa. Brak nagłych zwrotów czy zrywów akcji. Wszystko jest przewidywalne, jak w podręczniku do pisania książek: „jeśli brak ci pomysłu na ciąg dalszy – wprowadź nową postać. Najlepiej negatywną i z mroczną tajemnicą”. Czytaj dalej »