(2 / 5) Na początku byłam zafascynowana tą opowieścią. Oto podniebny świat zbudowany nad trującą ziemią przez dawnych tajemniczych budowniczych. I rody arystokratyczne jakby żywcem przeniesione z XIX- wiecznej Anglii. Statki powietrzne, motyw jakże chętnie pojawiający się w steampunku, dumne i majestatyczne niby prawdziwe okręty, bitwy, intrygi no i … KOTY. Koty jako samodzielna rasa, mająca swój własny język, historię, hierarchię, tradycję, obyczajowość. Koty, które wychodzą z cienia i zaczynają domagać się szacunku i miejsca w świecie ludzi, na równych prawach z tymi ostatnimi.. Piękne i dumne, choć.. okropnie zarozumiałe. Jednym słowem czyż może być coś piękniejszego i lepszego do czytania?
Ano szybko okazuje się, że może. Może, bo autorowi czegoś wyraźnie zabrakło. Chęci, konceptu, cierpliwości? A może zwyczajnie potraktował tę książkę jako literacką wprawkę? Nie wiem. Ale wiem, że z zapowiedzianych 9 tomów powstały dwa, z czego tylko jeden został przetłumaczony. I wiecie co? Nie żałuję.
Nie żałuję, bo świat przedstawiony, choć niby bogato opisany, jest w gruncie rzeczy nudny i płaski. Ile razy można czytać drobiazgowe opisy doku?! Albo dokładny wręcz drobiazgowy opis obracania się wiatrogona? Bohaterowie – niby mocne, sugestywne osobowości, ale wszystkie – i te dobre i te złe napisane wokół jednej dominującej cechy – przez to szybko stają się przewidywalni i nudni. Dialogi? Ojej. Deklamacje niczym na wieczorku teatralnym koła emerytek ( z szacunkiem dla emerytek rzecz jasna). Religia Eteryków? owszem, coś w niej jest, ale dlaczego tak bardzo podbarwiono ten motyw czymś na kształt klasztolu shaolin? I czemu akurat ten motyw nie został jakoś rozwinięty? Szkoda, mogło być ciekawie.
Koty… mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony świat ludzi widziany oczyma kotów skonfrontowany z ludzkim egocentryzmem jest zabawny i wywołuje uśmiech na twarzy, tym bardziej że kocia społeczność wcale nie jest wolna od wad, które tak bardzo ją irytują u ludzi. Z drugiej strony… autor powtarza tutaj te same błędy które dotknęły “ludzkich” bohaterów. Sztampowość, manieryzm, rozgryzanie w kółko tych samych problemów, które ponoć zostały już rozgryzione.
Akcja albo grzęźnie w detalach, albo wyrywa do przodu. Logika? kilka razy dość zdecydowanie zawiodła, zmuszając autora do skorzystania z opcji “bo tak”.
Podsumowując, mniej więcej po 1/3 książki zaczęłam się lekko nudzić, w połowie nudzić potężnie, pod koniec zdarzało mi się nad nią przysnąć.