(3,5 / 5)
Autora kojarzę z popularnych Kronik Wardstone i z koszmarnej Areny 13. Pierwszy tom nowej serii trafił do biblioteki trochę przypadkowo, ale podobno do trzech razy sztuka – postanowiłam spróbować.
W królestwie pojawił się Szol – tajemnicza plama mroku, która zmienia bądź zabija wszystko wewnątrz. Sprytek jest na tyle młody, że nie pamięta czasu przed Szolem, ale doskonale wie, że zjawisko dość szybko się rozszerza i że to, co wyjdzie z krainy cienia najczęściej jest śmiertelnie niebezpieczne. Chłopak często zostaje sam, jego ojciec pracuje dla dworu jako przewodnik po zmienionych ziemiach – tym razem utknął w piwnicy na prawie rok. Do towarzystwa ma tylko szepty martwych braci i artefakty dające światło i jedzenie. Kiedy ojciec wraca, zabiera go do zamku. Sprytek chyba jednak wolałby piwnicę niż pracę, tym bardziej, że zostaje pomocnikiem bramomantów – magów otwierających bramy do Szolu. Jest to robota niewdzięczna, niebezpieczna i gwarantująca głównie szybkie przeniesienie się na tamten świat.
Aberrations, ku mojemu zaskoczeniu, okazało się być całkiem przyjemną lekturą. Główny bohater daje się lubić, umie posługiwać się mózgiem i całe szczęście narrator nie podszeptuje mu za dużo. Towarzysze Sprytka i bramomanci co prawda zalatują lekko Harrym Potterem, ale ponieważ klimat powieści jest inny, a całość jest dosyć krótka, to nie rzuca się to za bardzo w oczy.
Książka jest całkiem sympatycznym horrorem skierowanym do młodych czytelników. O ile horror może być sympatyczny…
Aberracje są różnorodne i mogą być straszne, zwłaszcza dla młodszych czytelników. Jest tajemnica, intryga i napięcie. Jest poczucie zagrożenia. Sam pomysł Szolu może i nie jest szalenie oryginalny, ale raczej nie będzie to przeszkadzać mniej doświadczonym czytelnikom. Całość nie poraża ani oryginalnością, ani wykonaniem, ale czytało się lekko i bezboleśnie, a autor w niewielkiej objętości zawarł wszystkie informacje potrzebne do szczęścia czytelnikowi pierwszego tomu.
Przyjemna historyjka dla mocno nieletnich fanów horrorów.