by Atisza
Sama nie wiem dlaczego sięgnęłam po tom drugi tego dzieuuuuuła. Chyba z obowiązku kronikarskiego, bo po lekturze tomu pierwszego chęci do zapoznawania się z resztką tfu(!)rczości rzeczonego autora nie miałam ani za grosz. I rzeczywiście, w tomie drugim….
Jest gorzej niż w tomie pierwszym. O wiele gorzej. Akcja wlecze się jak żółw paralityk, a jej brak wykorzystywany jest do prezentowania kolejnych wizji, kolejnych części historii rodzinnej pani czarodziejki, kolejnych rozważań filozoficzno – religijno – magiczno – demonologicznych itd., itp…. Podsumowując: nasi bohaterowie jada, jadą, jadą przez Niemcy w poszukiwaniu najwrednieszego typasa i gęby im się w tym jechaniu nie zamykają. A jak już bohater zmęczony dziamdzianiem albo słuchaniem zaśnie – to dla odmiany, czytelnik wizją przez łeb dostaje. Już pod koniec pierwszego tomu wizje zrobiły się “intelektualne” czyli dostaliśmy autorską wersję kręgów z Nieboskiej Komedii. W drugim tomie dla odmiany autor popisuje się znajomością książek ( no przynajmniej jednej) Kinga oraz Lovecrafta. Tak czy inaczej jest nudno, nadal fatalnie stylistycznie i na bakier z logiką. Naprawdę czytywałam lepsze fanfiction niż to czym uraczył nas autor.
Gniot poza skalą.