Gallego Laura – Strażnicy Cytadeli. T.1 Księga Axlin

4 out of 5 stars (4 / 5) Kiedy rozpoczęłam swoją przygodę z tą książką nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że… ja już to czytałam! Ludzkość zamknięta za palisadami, rozpaczliwie broniąca się  przed potworami, upadek cywilizacji, odizolowane osady utrzymujące kontakt tylko dzięki uzbrojonym kupcom, powstawanie bestiariusza, który ma pomóc ludziom w walcce z potworami…. Przypomina Wam to coś? No właśnie. Brzmi bardzo podobnie do Cyklu Zapomniana księga Pauliny Hendel. Na tyle podobnie, że aż sprawdziłam sobie daty wydań. Pierwszy tom Zapomnianej księgi został wydany w 2014 roku. Pierwszy tom Strażników Cytadeli w 2019. A zatem zbieżność jest przypadkowa, bo jakoś nie słyszałam, aby tetralogia ( a w zasadzie już 5-cioksiąg) polskiej autorki został przełożony na hiszpański. Zresztą im bardziej zagłębiałam się w opowieść Laury, tym bardziej zaczęłam dostrzegać różnice. Księga Axlin to opowieść o naszym i zarazem nie naszym świecie. Żyją w nim ludzie i… potwory. Ale nie jakieś mityczne stwory. W potworach rozpoznajemy zdeformowane zwierzęta. Leniwce, wyraki, żaby, konie,  czasami wręcz zdeformowane dinozaury. I zaczynamy się zastanawiać co stało się z tym światem? Skąd te mutacje, deformacje, ta żądza zabijania skierowana wyłącznie na ludzi? Kto tworzy te potwory, skoro się nie rozmnażają? Jak długo to trwa, skoro sztuka czytania w odizolowanych osadach praktycznie zanikła? A to nie jedyne pytania, które musimy sobie zadać w trakcie lektury. Bowiem w którymś momencie zaczynamy dostrzegać, że w tym potopie coraz dziwniejszych i straszniejszych potworów, w tej paradzie “śmierci na 1000 i 1 sposobów” przegapiamy jeszcze jednego potwora. Człowieka. I, jak to się dzieje, że im bardziej cywilizowane regiony, tym mniej zwykłej ludzkiej życzliwości, współpracy, ciepła. Nagle ze świata w którym wrogiem są potwory lądujemy w świecie, w którym największym zagrożeniem jest drugi człowiek. Człowiek, który dla doraźnych korzyści potrafi posunąć się do każdego świństwa…. Więcej Wam o fabule nie napiszę, bo zdradziłabym za dużo.

Świat stworzony przez autorkę jest wielowymiarowy, bogaty, pełen życia. Fabuła, choć momentami sprawia wrażenie trochę RPG w starym stylu, jednak bardziej kojarzy mi się z powieścią drogi, bo zarówno Axlin jak i Xein choć nie zawsze dobrowolnie, ale jednak podążają  ku jakiemuś celowi, który ich ostatecznie zmieni. Akcja toczy się wartko, bez przestojów czy dłużyzn. Nawet kiedy bohaterka odpoczywa, nie mamy wrażenia że akcja zwalnia. Postacie są pełnokrwiste i łatwo je polubić, albo znienawidzić, a Axlin na całe szczęście nie  jest typem Mary Sue  więc nie irytuje. Nawet  młodzieńczy romans Axlin i Xeina o dziwo nie drażni. Jest dobrze osadzony w fabule i prawdopodobny. I bardzo… młodzieżowy. Nagle okazuje się, że zauroczenie jednak przetrwało w świecie w którym jedynym celem wydaje się być przetrwania gatunku ludzkiego. Polubiłam też parę stukniętych bliźniaków i mam nadzieję, że autorka przewidziała dla nich jeszcze jakieś 5 minut. Do logiki przyczepić się nie mogę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu podczas lektury książki nie obawiałam się, że moje czoło zdeformuje się od ciągłego plaskania.

Podziwiałam też prace tłumacza, bo naprawdę nie wyobrażam sobie jak przetłumaczyć, te wszystkie słowne łamańce  jakimi autorka określa kolejne potwory. Mokrołaki, galopony, plujoty, miękotki, mózgosiorby….. Ciekawostką są też imiona postaci. W każdym występuje literka x. I coś mi podpowiada, że to nie jest przypadkowa zbieżność.

Podsumowując: chociaż książka przeznaczona jest dla młodszych czytelników i niektórych może razić jej do pewnego momentu linearność – jednak żywi i sympatyczni bohaterowie, ciekawy świat i wartka akcja przeważają na “bardzo plus”. Pozostałe tomy już na półce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *