Każdy ma swoją ciemną stronę – człowiek, rodzina, instytucja, miasto. Każdy ma ciemne sekrety – mroczne, ponure, destrukcyjne. Wielu potrafi je okiełznać – a przynajmniej tak sądzi – ale nigdy nie wiadomo, kiedy wyrwą się spod kontroli i jak wpłyną na myśli, słowa i czyny.
Tak, ta książka – mimo że formalne to kryminał – w istocie jest horrorem, choć obywa się bez entourage’u rodem ze “strasznych” produkcji klasy Z. Oto w małym szwedzkim miasteczku zostaje zamordowany nastolatek, licealista. Jest jednak element szczególny – ze zwłok wycięte zostało serce. Śledztwo przejmuje doświadczona ekipa policyjna ze Sztokholmu, wspomagana przez byłego policyjnego psychologa. Środowisko w Vasteras jest dość hermetyczne, ale praca policjantów powoli zaczyna przynosić rezultaty – zostają ujawnione skrywane tajemnice, zdarte maski, zburzone budowane z takim trudem fasady, obnażone niskie motywacje, zakłamanie, obłuda. Prestiżowe liceum to tak naprawdę kombinat snobizmu i prześladowania “gorszych” (a przy okazji jeszcze miejsce nielegalnego handlu alkoholem), przykładna szwedzka rodzina to gra pozorów “dla dobra dziecka”, ludzie wchodzą w krótsze lub dłuższe związki w najdziwniejszych konfiguracjach. To po stronie przestępców wraz przyległościami. Ale po stronie policjantów też nie jest dużo lepiej, oni też mają co nieco do ukrycia – seksoholizm, pracoholizm, stały związek “bez zobowiązań”. Mało kto jest taki, za jakiego się podaje – i za jakiego sam się uważa.
Kłaniają się stare psychologiczne mechanizmy – zaprzeczanie, wyparcie, ignorowanie… Na dobrą sprawę ten kto ma udział w zbrodni nie jest zasadniczo inny od tego, który go ściga – różnica polega jedynie na tym, że śledczy potrafią działać mimo swoich traum, a ci najlepsi nawet potrafią je wykorzystywać w swojej pracy. To, co najstraszniejsze ukrywa się zatem w ludzkich duszach i – na szczęście – dość rzadko się manifestuje. Tyle tylko, że nikt z nas nie jest do końca bezpieczny, bo nie wiemy kiedy i jak mogą dopaść nas nasze własne ciemne sekrety.
Książkę przeczytałem szybko i z dość dużym zainteresowaniem. Od “klasycznego” kryminału skandynawskiego, który przyznaję, nieco mnie już zmęczył, Ciemne sekrety odróżnia jego bardzo mroczne, wręcz zatrącające o horror zabarwienie. Lubimy bać się zombie, pająków czy szaleńców. W Mrocznych sekretach okazuje się, że największym potworem może okazać się miła sąsiadka zza ściany.